niedziela, 30 listopada 2008

W Andorze gorąco

W najmniejszej republice, jaka istnieje w Andorze, niepodległem państewku, leżącem na pograniczu Francji i Hiszpanji w Pirenejach, wrzało od dłuższego czasu. Poszło o to, że zarówno Francja, sprawująca protektorat nad Andorą, jak i Hiszpanja postanowiły zamknąć tamtejszego prezydenta Pallaresa za jakieś podejrzane machinacje pieniężne. Prezydent jednak, czując oparcie w swoim ludzie, ani myślał o złożeniu władzy. Równocześnie na porządek dzienny wysunęła się sprawa reformy wyborczej. Dotąd bowiem prawo głosowania mieli tylko ojcowie rodzin, obecnie zaś wysunięto postulat, aby przysługiwało ono wszystkim, którzy ukończyli 25 rok życia. Żądaniu temu sprzeciwił się nietylko prezydent, ale także biskup hiszpański z Urgel, do którego djecezji należy Andorra. Koniec końcem, aby położyć kres bałaganowi, wkroczyli żandarmi francuscy. Ta inwazja nieprzyjacielska zjednoczyła całą Andorrę. Wszyscy bez wyjątku protestują przeciw naruszeniu niepodległości Andorry a przedewszystkiem przeciwko jej rozbrojeniu. Żandarmi bowiem odebrali broń urzędnikom celnym i tamtejszej policji, no, i obsadzili granice, wbijając przez to samo nóż w serce Andorry.

Prezydent republiki andorskiej w rozmowie z komendantem wojsk francuskim Boulardem.

Patrol francuski w Andorze.

Źródło: Światowid nr 36 (473) - 03.09.1933, str.3

piątek, 28 listopada 2008

Wieści z Węgier

Stolica Węgier, Budapeszt, roi się obecnie od przybyszów i pielgrzymów z całego niemal świata. Oto bowiem Węgry obchodzą uroczyście 900-letnią rocznicę śmierci św. Emeryka, królewicza Węgier. Do Budapesztu przybyli pielgrzymi z najodleglejszych zakątków Węgier i z różnych krajów Europy a przewodzi im 7 kardynałów. Przybyli: Prymas Węgier Sevelt, kardynał Bourne z Londynu, Pifs z Wiednia, Faulhaber z Monachium, Lavi Trano z Palermo, osobny legat papieski Sincero i — co Polskę najwięcej obchodzi Prymas Polski ks. kard. Hlond. Kardynała Hlonda powitali uroczyście przedstawiciele dyplomatyczni Polski, kolonja polska w Budapeszcie i przedstawiciele władz węgierskich.
Uroczystości ku czci św. Emeryka pozbawione są same przez się politycznego podkładu. Uroczystości mają charakter wyłącznie religijny. Siłą faktu jednak olbrzymi zjazd do stolicy Węgier nie pozostaje bez wpływu na wzmożenie popularności, jakie Węgry mają dziś w rodzinie narodów, a gościnność węgierska i dokładne poznanie zalet Węgrów, stanowić będą pozycję dodatnią w ich bilansie międzynarodowym. Trzeba zaś dodać, że w czasie uroczystości św. Emeryka odbędą się różne zjazdy, które interesują szerokie koła. Wymienimy tylko międzynarodowy zjazd katolickich studentów, międzynarodowy zjazd abstynentów, zjazd katolickich esperantystów i t.d.
Węgry rozwijają wogóle ożywioną działalność propagandystyczną na polu kulturalnem i naukowem. Niedawno zakończył się kongres astronomów, za kilka dni zjadą się znów do Budapesztu badacze życia w wodach słodkich i t.d.
Polska, którą z Węgrami łączy tysiącletnia przyjaźń sąsiedzka nie zmącona żadnymi sporami, patrzy z całą życzliwością na kulturalną ekspanzję narodu węgierskiego i na jego starania by w świecie pogłębić i rozszerzyć znajomość Węgier. Ta droga propagandy musi być uznaną za właściwą, gdyż nie stwarzając żadnych zadrażnień, służy sprawie kraju, który ją prowadzi.

Admirał Horthy, regent węgierski, udaje się na poświęcenie pomnika św. Emeryka w Budapeszcie.

Chwila, z uroczystości konsekracji kościoła polskiego w Budapeszcie przez J. E. prymasa Polski, ks. kardynała dra Augusta Hlonda (x). Dostojny konsekrator przechodzi z plebanji do kościoła, poprzedzony przez księży, niosących w szkatule relikwje, przeznaczone do głównego ołtarza.

Nowowzniesiony pomnik św. Emeryka, patrona młodzieży, syna króla Stefana.

Źródło: Światowid nr 34 (316) - 30.08.1930, str.2

czwartek, 27 listopada 2008

Katastrofa przy ulicy Freta w Warszawie

Przy ul. Freta L.16 w Warszawie, zawaliła się 4-ro piętrowa oficyna, grzebiąc pod swojemi gruzami 7 zabitych i kilkunastu rannych. Około 160 osób znalazło się bez dachu nad głową, ponieważ władze bezpieczeństwa ewakuowały z zagrożonego domu kilkadziesiąt rodzin. Administrator tragicznego domu został aresztowany, ponieważ okazało się, że nie zwracał on uwagi na rysy, które od dłuższego już czasu ukazywały się w ścianach kamienicy a wszelkie uwagi na ten temat ze strony lokatorów zbywał milczeniem.

Komendant Główny P.P. gen. Kordjan Zamorski na miejscu katastrofy.
Widok ogólny oficyny przy ul. Freta 16 po katastrofie.
Wynoszenie zabitych.

Źródło: Światowid nr 32 (574) - 10.08.1935, str.5

środa, 26 listopada 2008

Uśmiech kronprinza


W Rzymie odbyły się międzynarodowe konkursy hippiczne, w których wzięła udział także ekipa polska, nie odniosła jednak sukcesów, gdyż konie nasze nie dopisały. Puhar narodów zdobyli Włosi. Dzielnie spisali się także i Niemcy. Wśród gości znajdujących się na trybunie honorowej powszechną uwagę zwracał b. kronprinz niemiecki, Wilhelm. Starał się być popularnym i po rozgrywkach chętnie mieszał się z tłumem i rozmawiał z zawodnikami, z wyszukaną uprzejmością zwracając się szczególnie do Francuzów. Jakże zmieniają się czasy: dowódca armji niemieckiej z pod Verdun prawi komplementy Francuzom (na zdjęciu). Prawdziwa idylla.

Źródło: Światowid nr 21 (510) - 19.05.1934, str.3

wtorek, 25 listopada 2008

Tajemnicze promienie


Wells w jednej ze swych powieści mówi o pojawieniu się na ziemi mieszkańców Marsa, obrzydliwych istot, ale za to obdarzonych niezmiernie potężnemi środkami zniszczenia, wobec których ludzkość okazała się bezbronną.
Między innemi mieli oni do rozporządzenia jakieś tajemnicze promienie, któremi topili na odległość pancerze okrętowe i wywoływali wybuch amunicji.
Zdaje się, że obecnie jesteśmy niezbyt dalecy od realizacji tych fantazyj. Pisma angielskie zajmują się wynalazkiem znanego elektrotechnika Grindell Matthews, który wynalazł nowe promienie elektryczne. Promienie te są niewidzialne, a posiadają ciekawe własności, jak o tem przekonywają następujące doświadczenia. Można np. przy pomocy owych promieni, wychodzących z małego generatora, (którego konstrukcja jest trzymana w tajemnicy przez wynalazcę), zatrzymać z odległości motor elektryczny. Pomiędzy zwojami drutu powstaje, skutkiem działania promieni, krótkie spięcie, które uniemożliwia funkcjonowanie maszyny.
Bardziej może doniosła właściwość tajemniczych promieni polega na tem, że są one w stanie z odległości zapalić nabój prochowy, jak tego dowodzi druga z kolei ilustracja, będąca odtworzeniem doświadczeń, dokonanych wobec licznych świadków. Wynalazca umieścił nieco prochu w drucianem naczyniu żelaznem na zwykłym statywie laboratoryjnym, który ustawiono na grubej płycie szklanej. Na proch wynalazca skierował z małego prożektora snop promieni tajemniczych, które wytworzyły snop iskier elektrycznych, przypominający na małą skalę burze podzwrotnikowe.


Napięcie wytworzonej przy tem doświadczeniu elektryczności jest tak wielkie, ze nie tylko proch się spala momentalnie, ale po przez 3 calową szybę przedostaje się prąd o wysokim potencjale i uchodzi przez nogi stołu do ziemi. Nie możemy na razie domyślić się, z jakiego rodzaju energją, wytwarzającą tak silne napięcie elektryczne, mamy tu do czynienia, wyjaśnienie trzeba zatem odłożyć na później. Tajemnicze promienie powstają w tajemniczem pudełku, skąd dwoma snopami biegną w przestrzeń. Wynalazca przypuszcza, że jeżelimu się uda zbudować wielkie generatory, to znajdzie się w posiadaniu niezwyciężonej broni przeciwko samolotom nieprzyjacielskim. Z prawej strony przedtytuło-ilustracji, realizującej te nadzieje, widzimy wielki generator, osadzony na postumencie i wysyłający snop promieni elektrycznych w kierunku bujającego na znacznej wysokości samolotu nieprzyjacielskiego. Promienie wytwarzają, jak już wiemy, bardzo wysokie napięcie, samolot znajduje się nagle w pośród mnóstwa iskier elektrycznych, które w okamgnieniu zabijają pilotów i narzędzie zniszczenia, ogarnięte płomieniami, spada na ziemię. Jeżeli nikomu się nie uda wymyślić jakiegoś środka przeciwko tajemniczym promieniom, to każdy atak samolotów można będzie łatwo odeprzeć. W nocy promienie elektryczne można uczynić widzialnemi; w takim razie odgrywają one podwójną rolę: raz, jako zwyczajnego prożektora świetlnego,ułatwiającego wynajdywanie w przestrzeni samolotów nieprzyjacielskich, powtóre jako środka zniszczenia. P.O. Grindel-Matthews utrzymuje, że kosztem trzech miljonów funtów możnaby utworzyć rodzaj niewidzialnej zapory dla samolotów nieprzyjacielskich, otaczającej Londyn w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, a nawet mil.
Widzimy zatem, że samoloty, machiny wojenne, którym trudno się oprzeć, natrafiły na bardzo niebezpiecznego przeciwnika. Anglja, zaniepokojona rozwojem lotnictwa, myśli o sposobach obrony przeciwko eskadrom samolotowym, które mogłyby ją zaatakować z lądu stałego w razie nowej wojny.

Źródło: Naokoło Świata, nr 1, 1924 r, str. 165-168

poniedziałek, 24 listopada 2008

Polski rekord lotniczy


Polski rekord lotniczy. Porucznik-pilot, Franciszek Żnirko, instruktor szkoły pilotów w Bydgoszczy, z mechanikiem sierż. Gałeckim wykonali 17 b.m. brawurowy przelot Warszawa - Lida - Lwów - Kraków - Poznań - Bydgoszcz - Puck - Grudziądz - Warszawa w 15 i 1/2 godzin ustanawiając tem polski rekord czasu i odległości przebytej w jednym dniu. Na naszem zdjęciu por. Żnirko siedzi na skrzydle swego aparatu.

Jeszcze kilka lat i gazety nauczą się, że poprawne nazwisko lotnika brzmi Franciszek Żwirko. Samolot to zapewne jedyny w naszym lotnictwie Potez XV A2 GR Grand Raid czyli wersja dalekiego zasięgu.

Źródło: Światowid nr 31 (104) - 31.07.1926, str.7

niedziela, 23 listopada 2008

Pod znakiem kryzysu gospodarczego

Strata, którą można przeboleć. Ta kanapa zajęta za długi przez komornika sterczy już od kilku miesięcy w hali sądowej, czekając napróżno na nabywcę, ku rozpaczy jej właściciela, który lęka się, aby ten sfatygowany grat nie wrócił znowu do niego.

Na jarmarku. Niskie ceny ziemopłodów zubożyły do cna wieś. To też chłop musi się dobrze namyśleć, zanim kupi sobie nową przyodziewę.

S.O.S. Kryzys gospodarczy doprowadził do likwidacji wielu firm niezasobnych w kapitały. Na ulicach Warszawy bardzo często rzucają się w oczy krzykliwe napisy, zawiadamiające o likwidacji różnych sklepów, a w związku z tem o wysprzedaży poniżej ceny kosztów.

Głód mieszkaniowy. Kryzys gospodarczy odbił się także fatalnie na ruchu budowlanym. Wiele robót przerwano dla braku pieniędzy. Miejmy jednak nadzieję, że realizacja świeżo rozpisanej premjowej pożyczki budowlanej przyczyni się do ożywienia ruchu budowlanego. Trzeba bowiem mieć wiarę, że pomimo chwilowych trudności w Polsce będzie lepiej.

W hali licytacyjnej. Na zdjęciu zajęte przez komorników rzeczy wystawione na licytację.

Pan z teczką. Postrachem opieszałych płatników jest pan z teczką. Może nim być albo komornik, albo też inkasent Kasy Chorych, Magistratu, Ubezpieczeń i.t.d. Ponieważ taki pan zawsze domaga się pieniędzy, przeto jest przez wszystkich bardzo niechętnie widziany.

Bezrobotni. Tych młodych ludzi dotknęła klęska bezrobocia. Siedzą więc wyczekując pracy i lepszego czasu.

Źródło: Światowid nr 22 (304) - 07.06.1930, str.4

piątek, 21 listopada 2008

Świętokradztwo w Warszawie

Od dłuższego już czasu grasowała na terenie Warszawy jakaś banda świętokradców, przed którymi żaden kościół nie był bezpieczny. Dopiero w ostatnich dniach urzędowi śledczemu w Warszawie udało się wykryć zbrodniarzy i skonfiskować u paserów znaczną liczbę skradzionych przedmiotów z różnych kościołów warszawskich, przeważnie wotów (zdjęcie dolne) oraz wagi, próbki i rozmaite przyrządy, którymi przestępcy posługiwali się przy ocenianiu wartości wotów - zdjęcie górne.

Źródło: Światowid nr 22 (199) - 26.05.1928, str.4

czwartek, 20 listopada 2008

Szklany pociąg

W Bawarji uruchomiono t. zw. wagony szklane, które kursują z Monachjum do Garmisch-Partenkirchen, Bad Reichenhall i innych miejscowości górskich. Górna część tych wagonów zbudowana jest ze stali i szkła, tak że widać z nich doskonale na wszystkie strony całą okolicę, przez którą się przejeżdża. Turystyczne te wagony cieszą się olbrzymiem powodzeniem.

Źródło: Światowid nr 25 (619) - 20.06.1936, str.2

środa, 19 listopada 2008

W barakach dla bezdomnych na Żoliborzu w Warszawie

W barakach dla bezdomnych na Żoliborzu w Warszawie. Nowo wybrany prezydent miasta Warszawy słusznie jako najważniejszą troskę określił budowę mieszkań dla wielu tysięcy bezdomnych. Nędza mieszkaniowa w stolicy jest tak wielka, że te obrazki z baraków na Żoliborzu przedstawiają stosunkowo jeszcze nie najnieszczęśliwszych wśród tych biedaków. Na zdjęciu na lewo widzimy namiot, służący za mieszkanie bezdomnym. Zdjęcie na prawo - to miły rodzajowy obrazek, przedstawiający jakiegoś poczciwego dziadka, dobrotliwie prawiącego kazanie dzieciom, które w tak niepomyślnych warunkach się wychowując zaiste potrzebują pouczenia.

Źródło: Światowid nr 41 (166) - 08.10.1927, str.2

wtorek, 18 listopada 2008

Wielki dzień piłkarstwa polskiego

Ubiegła niedziela przyniosła dwa zasłużone zwycięstwa barwom polskim. Mianowicie w Warszawie Polska rozgromiła reprezentację Irlandji, zwyciężając w stosunku 6:0, w Krakowie zaś reprezentacja tego miasta pokonała nieoficjalną reprezentację piłkarską Belgji "Czerwonych Djabłów" w stosunku 8:1.

Marszałek Śmigły-Rydz w loży na meczu Polska-Irlandja w Warszawie.
Losowanie boiska przed meczem Kraków - Czerwone Djabły (Belgja)

Źródło: Światowid nr 22 (720) - 28.05.1938, str.10

poniedziałek, 17 listopada 2008

Jak się nie powinno jeździć

Wypadki nieszczęśliwe przy jeździe samochodem lub motocyklem stają się coraz częstszemi, zwłaszcza w dużych miastach. Niewątpliwie znaczną część winy ponoszą sami przechodnie. Jeżeli n.p. ktoś na ruchliwem skrzyżowaniu kilku ulic, przechodząc z jednej strony na drugą, zatopiony jest w lekturze dziennika i nie zwraca uwagi na to, co się wokoło niego dzieje, to ostatecznie nie może on mieć pretensji do szofera, który go najedzie.
Z drugiej strony jednak zaprzeczyć się nie da, że sami kierowcy wozów motorowych niejednokrotnie albo już od samego początku przystępują do jazdy w nieodpowiednim stanie np. podchmieleni, albo też w ciągu jazdy nie zachowują odpowiednich środków ostrożności. Dużą rolę odgrywa przytem pewna bufonada, nie zwracająca uwagi na to, że jezdnie ulic wielkomiejskich, a choćby nawet gościńców zamiejskich nie są odpowiednim terenem do ryzykownych popisów karkołomnych, mających wykazać brawurę prowadzącego Wóz. Nie mówimy już o rozmyślnej złośliwości, przybierającej niekiedy nawet cechę zbrodniczości.
Jeżeli wogóle człowiek jako „zwierzę towarzyskie" musi pamiętać o tem, że ani nie jest sam, ani też inni nie są obowiązani do kierowania się jego kaprysem, to zasada ta szczególnie musi być stosowaną przy jeździe wozami motorowymi. Wszelkie uregulowanie tej sprawy przez przepisy policji drogowej, wszelkie kary, nakładane na przestępców, nie usuną złego, jeżeli nie zmieni się psychika jeżdżących.
Kilka zdjęć, które tutaj podajemy, nie wyczerpują wszystkich możliwości fatalnych w skutkach nieostrożności jeżdżących, ale ilustrują dosadnie najczęściej zdarzające się wypadki.

Na lewo — Na wilgotnym i śliskim bruku asfaltowym trzeba stanowczo zrezygnować z chwalebnej zresztą brawury młodzieńczej.
Rzecz ludzka, arcyludzka, zapatrzyć się na nóżki przechodzącego dziewczątka. Ale szofer powinien w tej chwili zapomnąć, że jest... mężczyzną.
Na lewo — Jedna szklanka piwa lub dwie, szczególnie w miłem towarzystwie, najlepiej damskiem, szoferowi przed jazdą nie zaszkodzi, ale nadmierne korzystanie trunku może mieć fatalne następstwa i dla szofera i dla jego towarzyszek.
Przy wysiadaniu trzeba pamiętać o tem, że nie wysiada się po lewej stronie, bo w tym samym kierunku jeżdżą inne samochody i motocykle, pod których koła można się dostać.
Trzy osoby na motocyklu — zapewne we trójkę jest weselej. Ale czy bezpiecznie?
Ten młody pan dumny jest ze swej zręczności, która pozwala mu włożyć ręce do kieszeń, zamiast trzymać je na kierownicy. Ale czy ten popis akrobatyczny nie jest stosowniejszy do cyrku, niż do ulicy dużego miasta ?

Źródło: Światowid nr 48 (277) - 23.11.1929, str.12

niedziela, 16 listopada 2008

Bunt więźniów w Świętym Krzyżu pod Kielcami

Opinją publiczną wstrząsnął bunt więźniów długoterminowych w więzieniu w Świętym Krzyżu. Zdjęcie nasze przedstawia ogólny widok z drogi, prowadzącej do więzienia. Na pierwszym planie budynek straży bezpieczeństwa, za nim właściwe więzienie, w tyle sylweta szczytu kościoła.

Zdjęcie nasze przedstawia zmobilizowanych z Kielc członków Policji Państwowej, usiłujących przedostać się przez mur do zabudowań więziennych, by zdusić bunt, grożący w razie rozszerzenia się nieobliczalną katastrofą. Dzięki energji władz udało się bunt rychło poskromić.

Na zdjęciu widoczna jest na lewo baszta narożna, którą opanowali zbuntowani więźniowie, broniąc się stąd zaciekle. Na pierwszym planie, całkiem na prawo, stoi budynek administracji, w którym więźniowie owładnęli karabinami i nabojami. Za nim ku stronie lewej są ustępy, które zbuntowanym również posłużyły jako forteca.

Zdjęcie nasze przedstawia wejście do więzienia ciężkiego na Świętym Krzyżu oraz oddział przybyłej z Kielc policji, która bez względu na grożące jej niebezpieczeństwo ze strony zdecydowanych na wszystko więźniów zdołała przyjść z pomocą straży więziennej i wspólnie z nią przy udziale wojska opanować groźną sytuację.

Źródło: Światowid nr 40 (61) - 03.10.1925, str.8

sobota, 15 listopada 2008

Wspaniały aparat telefoniczny Ojca świętego

Wspaniały aparat telefoniczny Ojca świętego. W tych dniach zainstalowano w Watykanie obliczone na 800 uczestników urządzenie telefoniczne, przyczem papieżowi ofiarowano wspaniały aparat ze złota.

Ojciec święty inauguruje nowourządzoną sieć telefoniczną w Watykanie. W otoczeniu duchownych i świeckich dostojników dworu Ojciec św. Pius XI w tych dniach dokonał uroczystej inauguracji specjalnie dla państwa watykańskiego urządzonej sieci telefonicznej.

Źródło: Światowid nr 47 (329) - 29.11.1930, str.11

piątek, 14 listopada 2008

Kiepura śpiewa na otwarciu Instytutu Polsko-Niemieckiego w Berlinie


W wielkiej sali marmurowej w pałacu Zoo w Berlinie odbyło się uroczyste otwarcie Instytutu Polsko-Niemieckiego, którego celem jest nawiązanie łączności kulturalnej pomiędzy Polską a Niemcami i pogłębienie tą drogą przyjaznych stosunków, jakie ukształtowały się. po zawarciu 10-letniego paktu o nieagresji.
W bogato udekorowanej sali zebrali się najwybitniejsi przedstawiciele świata politycznego i artystycznego Trzeciej Bzeszy z premjerem Goeringiem i ministrami drem Goebbelsem i drem Seldte, oraz przedstawiciele Polski w osobach ambasadora Lipskiego i konsula gen. Staniewicza. Uroczystość rozpoczęła się przemówieniem rektora politechniki w Charlottenburgu von Arnima, który podkreślił, że naród polski w ciągu długich lat niewoli wykazał niespożytą tężyznę. Mówca nawiązał do czasów w 1831 r., kiedy to sympatje w Niemczech dla Polski były bardzo żywe, a wyrazem ich stały się pieśni, jak np. „Tysiąc walecznych...", które weszły do repertuaru polskich pieśni narodowych.
Skolei zabrał głos ambasador Lipski, zaznaczając, że Instytut powinien przyczynić się do wzajemnego poznania obu narodów, a przez to do sprostowania różnych błędnych informacyj, a przedewszystkiem do wymiany kulturalnej. Po tej części oficjalnej nastąpił koncert. Znany pianista niemiecki Konrad Hansen odegrał utwory Szopena, poczem na estradę wstąpił witany entuzjastycznemu oklaskami, popularny bardzo na gruncie berlińskim, nasz znakomity tenor Jan Kiepura. Odśpiewał on szereg aryj z „Halki", z „Toski" i z „Aidy", oraz piosenki filmowe „Tobie śpiewam" i „Marita". Koncert ten transmitowały wszystkie stacje niemieckie i polskie. Naszemu mistrzowi premier Goering złożył osobiście gratulacje. Uroczystości berlińskie zakończył raut, wydany w salach ambasady polskiej, który zgromadził przeszło 300 osób. Charakterystycznem jest, że na uroczystościach polsko-niemieckich wystąpił premjer Goering po raz pierwszy oficjalnie ze swoją narzeczoną Emmy Sonnemann.


Źródło: Światowid nr 9 (551) - 02.03.1935, str.11

czwartek, 13 listopada 2008

Zjazd rabinów małopolskich we Lwowie

Zjazd rabinów małopolskich we Lwowie. Przy udziale wielu rabinów, pomiędzy którymi niebrakło i najsłynniejszych obradował we Lwowie zjazd, który obok dyskusji nad sprawami kultu religijnego wyraził również wezwanie do Żydów, by współpracowali z rządem. Jak wiadomo rabinom ortodoksom niewolno się fotografować, to też zdjęcia nasze, z których pierwsze przedstawia typy przybyłych na zjazd rabinów, drugie tłum Żydów przed domem, gdzie mieszkał rabin z Bełzca, dokonane zostały ukradkiem, czem tłómaczy się ich techniczna niedoskonałość.

Źródło: Światowid nr 2 (179) - 07.01.1928, str.4

środa, 12 listopada 2008

Okręt widmo w Gdyni

W tych dniach przybył do Gdyni osławiony okręt skazańców „Chaco", który wysadził na ląd kilku obywateli polskich, wysiedlonych z Argentyny, jako "uciążliwych obcokrajowców".
Pojawienie się tego okrętu wywołało wielką sensację, gdyż pisano o nim od dłuższego czasu, a to w związku z tem, że żadne państwo europejskie nie chciało go wpuścić do swoich portów i wzbraniało się przyjąć "ładunku", który on wiózł. Powtóre opowiadano sobie wprost straszne rzeczy o reżimie, jaki panuje na tym statku. — Wszystkie te wiadomości okazały się mocno przesadzone. Skazańcy, którzy wylądowali w Gdyni, nie przedstawiali się groźnie. Żaden z nich nie pobrzękiwał łańcuchami, ani nie miał żadnych morderstw i podpaleń na swojem sumieniu. Byli to poprostu przestępcy polityczni. Także kapitan okrętu zaręczał, że ze "zbrodniarzami" obchodził się poprawnie, a kary spotykały jedynie tych, którzy usiłowali wyłamać się z rygoru.
Tak jednak, czy owak, legenda o okręcie-widmie rozwiała się. Pozostało tylko po niej kilku nowych przybyszy, którzy ciekawie rozglądając się po Polsce dawno niewidzianej wołają: jak tu jednak u was dobrze!

Źródło: Światowid nr 21 (406) - 21.05.1932, str.11

wtorek, 11 listopada 2008

Ósma rocznica wskrzeszenia Polski

Marszałek Polski, Józef Piłsudski, przyjmuje na swej historycznej kasztance, przed pomnikiem księcia Józefa, na placu Saskim w Warszawie, defiladę czołowego oddziału piechoty.
Cały korpus dyplomatyczny akredytowany przy Rządzie Rzeczypospolitej w Warszawie, przyglądał się z wielkiem zainteresowaniem rewji.
Pod lewem skrzydłem pałacu Brühlowskiego zajął miejsce w czasie wielkiej rewji Sejm i Senat, oraz Rząd Rzeczypospolitej.
Wzruszającym momentem rewji była chwila, kiedy ku Marszałkowi Piłsudskiemu podszedł sędziwy rabin z Baranowicz i ofiarował Marszałkowi pęk kwiecia z okrzykiem: "Niech żyje Marszałek Piłsudski!"
Wieczorem, w dniu 11 listopada przemówił Marszałek Piłsudski do całego społeczeństwa polskiego przez radjo. Zdjęcie nasze przedstawia Marszałka w otoczeniu córeczek: Wandusi i Jagódki w chwili, kiedy mówi do mikrofonu.

Źródło: Światowid nr 47 (120) - 20.11.1926, str.4

poniedziałek, 10 listopada 2008

Święto jesieni na wsi

Oto miły obrazek z głośnej w całej Polsce wsi polskiej pod Krakowem, z Bronowic, na zawsze związanej z pamięcią nieżyjących już , niestety, Włodzimierza Tetmajera i Lucjana Rydla. Wracają z pola robotnicy po znojnej pracy, a przed werandą dworku gospodarz raczy ich ochotnie poczęstunkiem.

Źródło: Światowid nr 38 (111) - 18.09.1926, str.15

niedziela, 9 listopada 2008

Budowa gigantycznego mostu

Od dłuższego czasu prowadzone są w Ameryce roboty około budowy olbrzymiego mostu, który zostanie przerzucony nad zatoką San Francisco i połączy miasto San Francisco z miastem Oakland poprzez wysepkę Yerba Buena, stanowiącą rezerwat przyrody. Długość mostu wynosi ponad 7 km. Koszta budowy są obliczone na 77600000 dolarów. Na zdjęciu fragment mostu, w pośrodku wyspa Yerba Buena, przez której wzgórza przebito tunel.

Źródło: Światowid nr 9 (603) - 29.02.1936, str.24

sobota, 8 listopada 2008

Rzeźba przyczyną demonstracji politycznej

Rzeźba przyczyną demonstracji politycznej. Na wystawę warszawskiej Zachęty zgłosił p. Janik popiersie ś.p. Montwiłła-Mireckiego, uczestnika rewolucji w r. 1905, jury jednak dzieła tego nie przyjęła. Wobec tego grupa znanych osób ze świata politycznego, literackiego i artystycznego rzeźbę tę umieściła na placu Saskim, komenda miasta zaś postawiła przed nią posterunek honorowy.

Źródło: Światowid nr 21 (146) - 21.05.1927, str.2

czwartek, 6 listopada 2008

Kanonizacja św. Andrzeja Boboli


Dnia 17 kwietnia b.r. w pierwszy dzień wielkanocy odbyła się w Rzymie w bazylice św. Piotra kanonizacja błogosławionego Andrzeja Boboli, naszego rodaka, Apostoła Podlasia i męczennika za wiarę. Na uroczystości te przybyły pielgrzymki z całej Polski, które zalały plac około bazyliki św. Piotra. Osobną grupę, stanowili przedstawiciele Episkopatu Polskiego z J. Em. ks. kardynałem Kakowskim, oraz delegacja uniwersytetów i świata naukowego Polski. O godz. 9-tej rano do bazyliki św. Piotra wkroczyła wspaniała procesja, towarzysząca Ojcu św. Czoło pochodu stanowiły reprezentacje zakonów, oraz duchowieństwo świeckie. Za niemi niesiono sztandary z wizerunkami nowych świętych: Andrzeja Boboli, Jana Leonardiego i Salvatora da Horta. Korowód papieski otwierał orszak szambelanów i dostojników kościelnych z 26 kardynałami na czele. Papieża niesiono na "sedia gestatoria". Namiestnika Chrystusowego witały tłumy entuzjastycznymi okrzykami. Gdy Ojciec św. usiadł na tronie, złożyli mu hołd kardynałowie, patriarchowie, arcybiskupi, biskupi i opaci, poczem rozpoczął się akt kanonizacji. Po trzykrotnych prośbach adwokatów konsystorjalnych, Ojciec św. odczytał uroczystą formułę kanonizacji. Po uroczystem nabożeństwie pontyfikalnem, które odprawił dziekan Kolegjum świętego, kardynał Granito Pignatelli di Belmonte, Ojciec św. z zewnętrznego balkonu bazyliki św. Piotra udzielił błogosławieństwa "Urbi et Orbi". Dzień kultu św. Andrzeja Boboli został wyznaczony na 16 maja. Relikwje nowego świętego, które dotąd znajdowały się w Rzymie zostaną przewiezione do Warszawy. Zaznaczyć należy, że na specjalnej audjencji przedstawicieli Episkopatu Polskiego u Namiestnika Chrystusowego, Ojciec św. przypomniał, iż rozmawiał jeszcze jako nuncjusz papieski w Warszawie z Marszałkiem Piłsudskim na temat błogosławionego Andrzeja Boboli i konieczności oswobodzenia jego relikwij z rąk bolszewików. Wyniesienie błogosławionego Andrzeja Boboli na ołtarze Pańskie przez "polskiego Papieża" jest jeszcze jednym więcej dowodem ojcowskiego przywiązania Namiestnika Chrystusowego do swej drugiej Ojczyzny, Polski.

Źródło: Światowid nr 17 (715) - 23.04.1938, str.6-7

środa, 5 listopada 2008

Niepowetowana strata

Niepowetowana strata. W sobotę dnia 21 marca, zginął w katastrofie lotniczej w Warszawie inż. Zygmunt Puławski najznakomitszy polski konstruktor aparatów. Liczył on zaledwie 29 lat. Studja ukończył w roku 1925 w Politechnice warszawskiej, poczem wyjechał na praktykę do Paryża do Zakładów lotniczych Breguet. W 1928 roku wstąpił do Państwowych Zakładów Lotniczych. Dziełem jego jest słynny aparat pościgowy, który był sensacją Salonu paryskiego. Na zdjęciu w kole inż. Puławski, na prawo posterunek policyjny przy rozbitym samolocie inż. Puławskiego.

Źródło: Światowid nr 13 (346) - 28.03.1931, str.6

wtorek, 4 listopada 2008

Minister Grandi u Marszałka Piłsudskiego


Jaką swobodą, wolną od wszelkiej ceremonialności tchnie ta w Druskienikach odbyta rozmowa dwóch Mężów, z któych jeden losy Polski trzyma w swem ręku - drugi prawa ręka dyktatora Włoch, jest współtwórcą najnowszych dziejów tego zaprzyjaźnionego z nami państwa.


Wizyta p. Dino Grandi, min. spraw zagran. zaprzyjaźnionych z nami Włoch, trwająca tylko dwa dni, miała jednak doniosłe znaczenie. Zwycięskie w wojnie światowej państwo włoskie wykazuje pod obecnemi rządami p. Benito Mussoliniego niezwykłą ruchliwość zarówno wewnątrz kraju, jak i w dziedzinie stosunków międzynarodowych. Z tym faktem Polska musi się liczyć, o ile sama również ze względów i gospodarczych i politycznych chce nadal prowadzić rozpoczętą przed kilku laty czynną politykę. Wśród współpracowników Mussoliniego, zaś nikt nie stoi tak blisko niego, jak właśnie p. Grandi. Jego odwiedziny w Polsce, z dwoma etapami: Warszawą i Krakowem, były formalnie biorąc rewizytą za niedawny pobyt p. min. Zaleskiego w Rzymie. Niewątpliwie jednak obok tej kurtuazyjnej strony, posiadają one znaczenie ułożenia na najbliższą przyszłość współpracy obu, tyloma węzłami kulturalnemi w przeszłości i teraźniejszości złączonych krajów w dziele pokoju, na długie lata potrzebnego zniszczonej wojną Europy.

Przyjazd p. min. Grandi'ego do Warszawy. Przechodzącego przed frontem zgromadzonych delegacyj kolonji włoskiej w stolicy naszego państwa p. ministra Grandi'ego (1) witali owacyjnie jego rodacy. W towarzystwie dostojnego gościa znajdowali się pp: min. spraw zagranicznych Zaleski (2) i ambasador hr. Martin Franklin (3).

Małżonka p. min. Grandi'ego. W bankiecie wydanym przez p. min. Zaleskiego na cześć przybyłego do Warszawy p. min. Grandi'ego (2), wzięła udział również jego małżonka (2), witana serdecznie przez gospodynię przyjęcia, p. min. Zaleską (3).

P. min. Grandi w Krakowie. Z żywem zainteresowaniem zwiedzał p. min. Grandi (1) wraz ze swoją małżonką (2) zabytki miasta Krakowa, na których genjusz renesansu włoskiego wycisnął swe dostojne piętno. Dłuższy czas goście wraz z p. min. Zaleskim i p. nacz. wydz. dr Guntherem zatrzymali się przed wielkim ołtarzem katedry na Zamku wawelskim, z trumną św. Stanisława.

Poświęcenie cmentarza wojskowego na Bielanach pod Warszawą. Przy sposobności pobytu p. min. Grandi'ego w Warszawie, nuncjusz paieski Monsgn. Marmaggi (x) dokonał w jego (1) obecności poświęcenia skromnych mogił na cmentarzu bielańskim, w którym spoczęło na wieczny sen około 800 poległych w wojnie synów Włoch - P. ministrowi Grandi'emu towarzyszyli pp.: min. Zaleski (2), ambasador hr. Martin Franklin (3) i płk Wieniawa-Długoszowski (4)

Źródło: Światowid nr 24 (306) - 21.06.1930, str.1-2

poniedziałek, 3 listopada 2008

Pomnik dla poległych

Pomnik dla poległych, czyli dowód niemieckiego braku smaku. Niemcy stawiają obecnie szereg pomników dla poległych w wielkiej wojnie. Świeżo postawili w Düsseldorfie pomnik dla poległych strzelców pułku Ludendorffa. Pomnik ten, który kroi na gigantyczność i siłę, jest nieudolnym naśladowaniem Sfinksa i razi swym brakiem smaku i ciężkością iście teutońską.

Źródło: Światowid nr 45 (222) - 06.11.1928, str.15

niedziela, 2 listopada 2008

Monocykl

P. Kalman, który w r. 1924 rozpoczął podróż naokoło świata, wyruszając na monocyklu z Rio de Janeiro, przybył niedawno do Paryża.

Źródło: Naokoło Świata, nr 41 - 1927 r.

sobota, 1 listopada 2008

Z terenu walk w Marokko

Z terenu walk w Marokko.

Lekarze i sanitarjusze opatrujący rannych na pobojowisku pod Isounat.
Posterunek Czerwonego Krzyża na pierwszej linji francuskiej, zmuszony do odstrzeliwania się powstańcom, nieszanującym flagi Czerwonego Krzyża.

Żródło: Światowid nr 28 (49) - 11.07.1925, str.3