wtorek, 30 czerwca 2009

Stulecie Obserwatorjum warszawskiego (1825-1925)

W r. bieżącym upływa sto lat od otwarcia obserwatorjum astronomicznego w Warszawie; powstało ono dzięki niezwykłej energji F. Armińskiego (1789—1848), profesora astronomji na Królewskim Uniwersytecie warszawskim. Obserwatorjum otwarte zostało w sierpniu 1825 r.- po kilku latach budowy. Hojnie uposażone w najlepsze narzędzia stanęło ono na poziomie równającym je z pierwszorzędnymi obserwatoriami w Europie. Lecz rząd rosyjski mało dbał o dalszy rozwój obserwatorium warszawskiego. Do narzędzi, nabytych przez Armińskiego w r. 1816 dodano tylko w r. 1859 16-centymetrowy refraktor Mertz'a, a w r. 1884 wielkie koło południkowe Ertell'a. Narzędzi dla ćwiczeń praktycznych studentów nie nabywano, dlatego też obecnie studenci zmuszeni są obserwować za pomocą przestarzałych stuletnich narzędzi, które są bardzo mało dokładne i nowoczesnych wymagań zaspokoić nie mogą. Miejmy nadzieje, iż taki opłakany stan potrwa niedługo i Obserwatorjum uzyska kredyt na kupno nowoczesnych narzędzi.
Mimo tych ciężkich warunków szereg astronomów polskich pracował owocnie w stołecznem Obserwatorjum. Armiński, Baranowski, Kowalczyk, Banachiewicz (obecnie dyr. Obserwatorjum w Krakowie) znacznie przyczynili się do rozwoju astronomji w Polsce. Największą chlubą Obserwatorjum warszawskiego był Dr. J. Kowalczyk (1833—1911), który ułożył katalog 6041 gwiazd w pasie nieba pomiędzy 2° a 7° deklinacji południowej. Po ustąpieniu Rosjan z Warszawy i wskrzeszeniu Uniwersytetu polskiego, urząd tymczasowego kierownika piastowali kolejno dr. J. Krassowski (1916-1919) i dr. F. Kępiński (1919-1923), obecnie adjunkt Obserwatorjum. Od maja 1923 r. dyrektorem jest Michał Kamieński, prof. uniw. warszawskiego.

Prof. M. Kamieński, dyrektor Obserwatorjum warszawskiego.

Gmach Obserwatorjum przy Alejach Ujazdowskich. Na pierwszym planie dyrektor prof. uniw. Michał Kamieński wraz z małżonką.

Dyr. obserwatorjum prof. M. Kamieński w swoim gabinecie. Na ścianie portret Kopernika z konwaljami w ręku, malowany w drzewie, a pochodzący z b. galerji obrazów w Królikami, uważany za jedyną autentyczną podobiznę wielkiego astronoma.

Koło południkowe Ertell'a, jedno z najważniejszych narzędzi w Obserwatorjum. Za pomocą niego wyznacza się wysokość ciał niebieskich i obserwuje się je w chwilach przejścia przez południk.

Widok na kopułę zachodnią z refraktorem Mertza. Na dalekim planie na prawo widnieją wieże kościoła Zbawiciela.

Personel Obserwatorjum obok lunet Dolonda z 18. wieku. Od lewej ku prawej: adjunkt dr. F. Kępiński, dyrektor M. Kamieński, starszy asystent E. Rybka i młodszy asystent W. Jędrzejewski.

Źródło: Światowid nr 25 (46) - 20.06.1925, s.9

niedziela, 21 czerwca 2009

Cudowne ocalenie lotnika Haznera

Nasz rodak lotnik Stanisław Hazner, który usiłował dokonać przelotu z Ameryki do Warszawy, z powodu defektu motoru zmuszony był opuścić się na morze, po którem błąkał się przez tydzień, niesiony przez fale. Dnia 11. b. m. wyłowił go, omdlałego z pragnienia i głodu, statek „Circe Shell" w odległości 800 km od Portugalji. Wiadomość o uratowaniu bohaterskiego lotnika wywołała zarówno w Polsce, jak i w Ameryce ogromną radość. — Zdjęcie przedstawia lotnika Haznera żegnającego się ze swoją żoną przed odlotem do Europy.

Żródło: Światowid nr 25 (410) - 18.06.1932, str.1

właściwe nazwisko - Stanisław Hausner

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Katastrofa aeroplanu pod Krakowem

Dnia 10 b. m. aeroplan wojskowy, odbywający ćwiczenia pod Krakowem spadł za wiaduktem kolejowym na przedmieściu warszawskiem i uległ znacznemu uszkodzeniu. Lotnik, kapitan Pawlikowski, odbywający ćwiczenia na aparacie, szczęśliwie zdołał opuścić się na ziemię zapomocą spadochronu.

Źródło: Światowid nr 25 (264) - 15.06.1929, str.2

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Fala strajków okupacyjnych we Francji

Przez Francję idzie fala strajków okupacyjnych, organizowanych przeważnie przez komunistów, którzy odniósłszy zwycięstwo w czasie wyborów i stanowiąc główny trzon t. zw. frontu ludowego, starają się utrzymać masy robotnicze w stanie ciągłego niezadowolenia jako odpowiedniejszej atmosferze dla wszelkich przewrotów.
Strajkujący robotnicy wysuwają żądanie 40-godzinnego tygodnia pracy i dłuższych płatnych urlopów. Strajk jak dotąd objął przeważnie zakłady metalurgiczne, fabryki samochodów i aeroplanów. Na zdjęciu walka pomiędzy strajkującymi robotnikami a tymi, którzy nie chcieli przerwać pracy w fabryce samochodów „Renaulta" w Paryżu.

Źródło: Światowid nr 23 (617) - 06.06.1936, str.4

niedziela, 7 czerwca 2009

Pierwszy transport chorego samolotem sanitarnym

Niedawno lekarz naczelny 2 pułku lotn. otrzymał zapotrzebowanie od d-ra Stypy z Oddz. chirurg. szpitala św. Łazarza w Krakowie na samolot sanitarny, celem przewiezienia ciężko chorego na ropne zapalenie opłucnej, p. Jana Tabaczyńskiego, emer. lekarza weterynarji, lat 60, z Wólki Żydowskiej w powiecie pińczowskłm, odległej 90 km w linji powietrznej od Krakowa. Przewiezienie stamtąd chorego normalną drogą wymagałoby w najlepszym razie 13 godzin podróży, częściowo końmi, częściowo autobusem i w końcu koleją.
Wniosek był na przetransportowanie chorego samolotem sanitarnym do szpitala w Krakowie, gdzie miano uskutecznić zabieg chirurgiczny. Po porozumieniu się z Dowództwem 2 pułku lotn. i uzyskaniu zezwolenia szefa sanitarnego Korpusu, zarządzono wysłanie samolotu sanitarnego.
W dniu następnym przed południem wystartował samolot sanitarny 2 pułku lotn., z pilotem por. pil. Kaczmarczykiem, do powyższej miejscowości, gdzie po wylądowaniu na przygodnem lądowisku w polu i załadowaniu chorego, aparat odleciał o godzinie 14 min. 30 i wylądował spokojnie na lotnisku w Rakowicach o godzinie 15 min. 20.
Po przebyciu drogi powietrznej, wynoszącej 90 klm, w ciągu niespełna godziny chory czuł się dobrze, bez najmniejszej dolegliwości, i został natychmiast przewieziony oczekującem autem sanitarnem Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego do szpitala św. Łazarza.
Przybycia chorego oczekiwali na lotnisku: szef sanitarny Korpusu, pułk. dr. Korolewicz z ppłk, dr. Miziurą i kpt. dr. Wojewskim, naczelny lekarz Garnizonu, mjr. dr. Bartoszyński oraz dowódca 2 pułku lotn. mjr pil. Domes z kpt. pil. Wojciechowskim, d-cą esk. treningowej, kierownikiem służby sanitarnej lotniczej i naczelnym lekarzem 2 p. lotn., kpt. dr. Michalikiem.
Jest to pierwszy transport chorego cywilnego wojskowym samolotem sanitarnym w Krakowie, a zapewne i w całej Polsce.

Chory zostaje przeniesiony z samolotu do oczekującej obok karetki sanitarnej samochodowej pogotowia ratunkowego.

Na zdjęciu samolot sanitarny po Wylądowaniu na lotnisku. We wnętrzu kabiny chory W kożuchu na noszach. Miejsce pilota zajmuje por. pil. Kaczmarczyk, stoją od strony prawej ku lewej: kpt. dr Michalik, naczelny lek. 2 p. lotn., pułk. dr. Korolewicz, szef sanit. Korpusu, dr. Stypa, kpt. dr WojeWski, ppułk. dr. Miziura, mjr. dr. Bartoszyński i kpt. pil. Wojciechowski, dca esk. trening.

Źródło: Lot Polski nr 3 (54) - 03.1928, str.465

środa, 3 czerwca 2009

Bodo przed sądem

BODO PRZED SĄDEM. Znany artysta E. Bodo stawał przed warsz. Sądem okr. oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku samochodowego pod Łowiczem, w którym zginął artysta teatru „Morskie Oko" śp. Holand. Sąd skazał Bodę na 6 miesięcy wiezienia, z zawieszeniem kary na 3 lata. Na zdjęciu sala rozpraw, pierwszy od prawej Bodo. Nosi on obecnie brodę, którą zapuścił, aby grać rolę Araba w filmie Ossendowskiego, nakręcanym w Algierze.

Światowid, nr 23 (408) - 04.06.1932, str.5

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Kapturowy mord we Lwowie


Fragment ulicy Grodzickich we Lwowie, bezpośrednio po dokonaniu mordu. Na lewo w bramie zwłoki studenta Bereźnickiego.

Morderca Iwan Mycyk.

Niżej: Zwłoki Eugenjusza Bereźnickiego.

Na prawo: Tłum usiłuje zlinczować mordercę.

Źródło: Tajny Detektyw nr 23 - 21.06.1931, str.1, 13

środa, 27 maja 2009

Wojskowi przedstawiciele obcych państw w Warszawie

Ppułk. C. Grinbergs, attache rep. łotewskiej.

Gen. dyw. Charpy, szef misji wojsk. francuskiej w Polce.

Pułk. szt. gen. Mario Roatta, attachś wojskowy i lotniczy król. Italskiego.

Ppułk. Richard I. Mc. Kenney, attache wojsk. przy posel. Stanów Zjednoczonych Ameryki Półn., w Warszawie.

Ppułk. Ludwik Jacobsen, attache rep. estońskiej.

Mjr. szt. gen. Higuti Kiitiro, attache ces. japoński.

Ppułk. Milivoi Tscholak Antitch, attache wojsk. król. S.H.S.

Kpt. fregaty Alfred Richard, szef misji morskiej francuskiej w Polsce.

Pułk. Helsingius, attache rep. finlandzkiej.

Ppułk. szt. gen. Rudolf Viest, attache rep. czechosłowackiej.

Mjr. Nicolaesco Aureljusz, attache król. rumuńskiego.

Kpt. fregaty Oscar di Giamberardino, attache król. italskiej marynarki wojennej.

Źródło: Światowid nr 22 (147) - 28.05.1927, str.3

poniedziałek, 25 maja 2009

Łuna płonących klasztorów nad Hiszpanją


Podając przed dwoma tygodniami obrazki z pierwszych dni Rzeczypospolitej hiszpańskiej, zaznaczyliśmy, że tam dzieje się wszystko według programu wszelakich rewolucyj. Każda z nich zaczyna się powszechnym entuzjazmem, rzucaniem sobie w ramiona, ogłaszaniem raju na ziemi. Niestety, trwa to tylko bardzo krótko. W znanej balladzie Goethego uczeń czarnoksiężnika zamieniwszy miotły na ludzi, znoszących wiadrami wodę, nie może sobie potem dać z nimi rady i woła z rozpaczą: „Duchów, które wywołałem, nie mogę się teraz pozbyć". Tak jest i z każdą rewolucją. Pierwsza rewolucja rosyjska, kierowana przez ks. Lwowa i Kiereńskiego wcale nie zamierzała uśmiercić cara i pogrążyć Rosję w barbarzyństwo bolszewizmu. Ale wywoławszy rozmaite „duchy", nie mogła sobie potem z niemi dać rady i po Kiereńskim przyszedł ...Lenin. Powtarza się to obecnie i w Hiszpanji. Zdawało się, że to będzie taka pokojowa rewolucja, z pokojowym wyjazdem króla zagranicę, pokojową przemianą wszystkich instytucyj monarchistycznych na republikańskie. Tymczasem przyszedł, bo przyjść musiał, bardzo szybko okres drugi, okres wrzenia, zaburzeń, pożogi, a nawet i morderstw. Impet „duchów" wywołanych przez pierwszą rewolucję, zwraca się przedewszystkiem przeciwko Kościołowi. Już to samo wskazuje, że czynni są tam komuniści, którzy zresztą wcale się tego nie zapierają, — owszem, wszem wobec i każdemu z osobna ogłosili, że wysłali z Moskwy do Hiszpanji swoich agitatorów. Oni to teraz podburzają motłoch uliczny, rzucają się na kościoły i klasztory, na księży i zakonników. Uderzającą w tem wszystkiem rzeczą jest, że na czele obecnego rządu hiszpańskiego stoją potomkowie starych domów żydowskich. W XIV i XV wieku Hiszpanja była terenem prześladowań żydów. Wielu z nich, by ratować swoje mienie i życie, pozornie przeszło ua katolicyzm, w tajemnicy jednak dalej pozostało przy wierze przodków. Opinja publiczna o tem wiedziała i wzgardliwie nazywała takich „chrześcijańskich żydów" marranami. Otóż z takich starych rodzin marranów pochodzi i Zamora i Maura i de Los Rios, t.zn. triumwirat, w obecnej Hiszpanji sprawujący rząd. Występuje on wprawdzie oficjalnie przeciwko komunistom, ale czy zupełnie szczerze? Czy i w tem niema analogji do Rosji bolszewickiej, w której żydzi tak ważną, zwłaszcza z początku, odegrali rolę? W każdym razie zapewne nie po raz ostatni dla zilustrowania ważnych wydarzeń aktualnej chwili musimy podawać w naszem piśmie obrazki hiszpańskie. Trzeba być przygotowanym na niejedną jeszcze niespodziankę...

Mechanik Rada, jeden z przywódców obecnego wrzenia w Hiszpanji, palącego kościoły i mordującego księży.

Obok: Klasztor Karmelitów w Madrycie padł także ofiarą tłumu, który podburzony przez komunistom podpalił go, nie zważając na to, że w ogniu zginą spokojni i niewinni ludzie.

Poniżej: Pożar podpalonego przez motłoch klasztoru OO. Jezuitów w Madrycie.

Motłoch madrycki, podejrzewając w pasażerach przejeżdżającego samochodu monarchistów, rzucił się na nich, wywlókł ich na bruk i zamordował, wóz zaś podpalił.

Nawet szkoły, utrzymywane przez zakonnice, są w Madrycie palone, zupełnie jak w Rosji bolszewickiej.

Pożar klasztoru De Las Maravillas w Madrycie.

Źródło: Światowid nr 21 (354) - 23.05.1931, str.9-10

czwartek, 21 maja 2009

Nowe przystanki tramwajowe

Nowe przystanki tramwajowe. Na ulicach Warszawy umieszczono w ostatnich dniach nowe przystanki tramwajowe. Prócz rozkładu tramwajowego są na nich artystycznie wykonane reklamy. Nocą przystanki są od wewnątrz oświetlone.

Źródło: Światowid nr 21 (94) - 22.05.1926, str.8

niedziela, 17 maja 2009

Dezerter

Cesarz Abisynji Haile Selassie sam przypieczętował swój los, dezerterując z pola walki i udając się do Dżibuti pod opieką władz francuskich, a następnie angielskich, które przewiozły go na pancerniku „Enterprise" do Palestyny. Porzuciwszy bowiem własny kraj i armję, negus temsamem uznał, że dalsza obrona Abisynji jest bezcelowa. Opinja publiczna całego świata przyjęła dezercję negusa z niesmakiem, bo kapitanowi nie wolno uciekać z tonącego okrętu, w Abisynji zaś osądzono ten krok jako zdradę. Bohaterski obrońca Ogadenu, ras Seyum, otoczony ze wszystkich stron przez Włochów, wsiadł na białego konia, udał się do generała Maraviglia i złamawszy przed nim swą szablę, zawołał: Oddaję się w wasze ręce, bo negus zdradził kraj!
Inni wodzowie poszli także w jego ślady. Pozostały tylko bandy rozbójników, które zaopatrzywszy się obficie w broń, grabią, gdzie się da i sieją zamęt. Negus przebywa obecnie w Jerozolimie, gdzie został z należnemi honorami powitany przez mnichów koptyjskich, osiadłych oddawna przy Bazylice Grobu Chrystusa. Niebawem zamierza on udać się do Londynu, gdzie księżniczka Asfa Yilma, z pochodzenia Abisynka, przygotowała dla niego apartamenty, a następnie do Genewy, aby bronić tam swej przegranej sprawy.

Księżniczka abisyńska Asfa Yilma, żona oficera angielskiego, przygotowuje w Londynie pałac, w którym zamieszka negus.

B. cesarz abisyński Haile Selassie, przebywa obecnie w Jerozolimie.

Pancernik angielski „Enterprise", który przywiózł negusa z Dżibuti do Hajfy w Palestynie.

Mnisi abisyńscy z klasztoru przy bazylice Grobu Chrystusa w Jerozolimie.

Źródło: Światowid nr 20 (614) - 16.05.1936, str.6

piątek, 15 maja 2009

Agitacja przedwyborcza w Anglji

Agitacja przedwyborcza w Anglji. Niebawem rozegra się w Anglji wielka kampanja wyborcza, która niewątpliwie zaważy bardzo na polityce nietylko tego państwa, ale i całej Europy. Do walki przy wyborach do parlamentu stają trzy stronnictwa: konserwatyści, obecnie piastujący władzę, liberali pod wodzą Lloyda George'a i tzw. Labour Party pod wodzą Mac Donalda. Nasze zdjęcie przedstawia pochód agitacyjny tej ostatniej partji po ulicach Londynu.

Źródło: Światowid nr 21 (250) - 18.05.1929, str.5

wtorek, 12 maja 2009

Odjazd króla Amanullaha z Warszawy do Moskwy

Na dworcu głównym w Warszawie król Afganistanu (X) wraz ze swoją małżonką i świtą pożegnał się z Prezydentem Rzeczypospolitej (XX), (zdjęcie górne na lewo), poczem pociąg Pana Prezydenta, wiozący władcę
Afganistanu w kierunku Moskwy, zatrzymał się m. i. na stacji kolejowej w Białymstoku, gdzie król (X) z wagonu kolejowego przyjął raport gen. bryg. Litwinowicza (XX), dow. O.K. Grodno (zdjęcie górne na prawo).

U góry: Pod stacją kolejową Kołosowo na wielkiej magistrali Warszawa—Niegorełoje—Moskwa wznosi się brama z napisem „Priwiet Raboczim Zapada" (Pozdrowienie Robotnikom Zachodu). Na przejazd króla Aman-Ullaha rząd bolszewicki pozostawił tę bramę, a tylko przybrał ją choiną i obok stałego napisu dodał drugi ze słowami „Priviet Szachu Afganistanu".

Na kilka minut przed przejściem pociągu sowieckiego król Aman-Ullah wraz z królową Suriją pozwolili specjalnie fotografowi naszemu dokonać zdjęcia, które niniejszem wraz z podpisem królewskim głoskami perskimi i łacińskimi reprodukujemy.

Na prawo: P. gen. Jadw. Sosnkowska spełniała reprezentacyjne funkcje przy królowej Afganistanu, przez cały czas pobytu pary królewskiej w Polsce. Według toalet p. Sosnkowskiej królowa Surija poczyniła zamówienia w Warszawie, odrazu kapelusze i toalety, wykonane według tych modeli, wioząc ze sobą w dalszą podróż.

Źródło: Światowid nr 28 (197) - 12.5.1928, str.4

poniedziałek, 11 maja 2009

Król Amanullah w Warszawie

Pan Prezydent Rzeczypospolitej (1) i Jego Małżonka (2), wydali w pierwszy dzień pobytu królewskiej pary afgańskiej (3 i 4) na jej cześć na Zamku Królewskim obiad, poczem towarzystwo przeszło do bocznych apartamentów na czarną kawę.

Raut u Pana Prezydenta Rzeczypospolitej na Zamku Królewskim na cześć afgańskiej pary królewskiej zgromadził najwytworniejsze towarzystwo Stolicy. W jednym z bocznych saloników fotograf nasz zdjął siostrę Królowej Afganistanu (1), wraz z pp. gen. Sosnkowską (2), kpt. Matuszewskim (3), ppłk. szt. gen. Fydą (4).

Dla uczczenia króla Aman-Ullaha Magistrat m. stoł. Warszawy zorganizował sztuczny pożar Opery i ściągnął dla gaszenia ognia straż pożarną. Ciekawym tym popisom (zdjęcie na lewo) przypatrywali się z balkonu Ratusza Król Afganistanu (1), Prezydent Rzeczypospolitej (2) i całe towarzystwo. Z balkonu zwisały flagi państwowe: Polski (na lewo) i Afganistanu (na prawo).

W program pobytu afgańskiej pary królewskiej wszedł również bankiet, wydany na jej cześć przez ministra spraw zagr. p. Augusta Zaleskiego (X)- Na bankiet przybyli Król Aman-Ullah (1) z Małżonką (2), Pan Prezydent Rzeczypospolitej (3) z Małżonką (4), nuncjusz papieski mons. Marmaggi (5), gen. Sosnkowska (6), ks. Janusz Radziwiłł (7) i in.

Przybyłą do Ratusza królewską parę afgańską (l i 2) oraz Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i jego Małżonkę (3 i 4) i siostrę Królowej (5), witali pp. prezyd. m. inż. Słomiński (6), prezes Rady Miejskiej Jaworowski (7). wiceprez. Wilczyński (8). Wśród obecnych byli również gen. Sosnkowski (9), wojew. Jaroszewicz (10) i in.

Źródło: Światowid nr 28 (197) - 12.05.1928, str.2

środa, 6 maja 2009

Trąba powietrzna

Trąba powietrzna. Nad południową połacią województwa warszawskiego przeszła z końcem kwietnia gwałtowna trąba powietrzna, która poczyniła bardzo wielkie szkody, rujnując domy mieszkalne i zabudowanie gospodarcze w całym szeregu miasteczek i wsi. Siła huraganu była tak wielka, iż wyrywał on z korzeniami olbrzymie topole przydrożne, przez co w kilka miejscach komunikacja kołowa była na pewien czas przerwana. Nasze zdjęcie na lewo przedstawia jedną z najbardziej uszkodzonych przez huragan chat we wsi Rowiska pod Skierniewicami. Zdjęcie na prawo daje widok drogi po przejściu trąby powietrznej.

Źródło: Światowid nr 19 (92) - 08.05.1926, str.4

poniedziałek, 4 maja 2009

Polscy artyści filmowi w Afryce

Epizod z nowego polskiego filmu „Echo Pustyni", nakręcanego w Algierze. — Na zdjęciu widzimy Norę Ney i Brodzisza.

Poniżej: Autor scenarjusza „Echo Pustyni", znakomity literat F. A. Ossendowski w Biskrze.

Marja Bogda w kawiarni arabskiej w Algierze. Obok: Nora Ney, jako arabka w gronie... prawdziwych arabek.

Źródło: Światowid nr 19 (404) - 07.05.1932, str.9

niedziela, 3 maja 2009

Obchód Konstytucji Trzeciego Maja w Warszawie.

Obchód Konstytucji Trzeciego Maja w Warszawie.

Tegoroczne święto 3-go Maja, które obchodzono w Warszawie niezwykle uroczyście, różniło się zasadniczo od obchodów lat ubiegłych. Po raz pierwszy bowiem wprowadzono „Lajkonika" krakowskiego, zabawy ludowe, dziecinne, sportowe, koncerty na placach miejskich i t.p.

Powyższe zdjęcie przedstawia rewję wojskową na polu Mokotowskiem, której przyglądają się tłumy publiczności. Na trybunie widzimy Prezydenta Rzpltej, dokonywującego przeglądu wojska.

Po rewji na polu Mokotowskiem generał Dupont wręczał oficerom Polakom odznaki francuskie.

Prezydent Rzpltej wręcza na polu Mokotowskiem ordery „Polonia Restituta" oficerom polskim.

W ogrodzie Belwederskim Prezydent Rzpltej dekoruje medalem 3. Maja wybitnych artystów. Od lewej ku prawej: pp. Walter, Warnecki, Malicka, Kotarbiński.

Na dziedzińcu Belwederu Prezydent Rzpltej odznacza pamiątkowym medalem 3-go Maja delegatów z powiatu krakowskiego, Górnego Śląska i Podhala.

Pierwszy raz w Warszawie widziano Lajkonika w dniu 3-go Maja b.r. Lajkonik (p. Nalepa z Krakowa) harcował po Starem Mieście ku wielkiej uciesze tłumów. Zdjęcie nasze przedstawia Lajkonika przed winiarnią Fukiera.

W dniu 3-go Maja zbierano w tym roku składki na Polską Macierz Szkolną. Fotografja nasza przedstawia ułana w mundurze z czasów Księstwa Warszawskiego,
zbierającego ofiary na Macierz Szkolną.

Na placu Zamkowym, wypełnionym morzem głów ludzkich, na specjalnie wybudowanym pomoście popisuje się atleta Pytlasiński.

W Alejach Ujazdowskich wzniesiono w dniu 3-go Maja budki, w których sprzedawano na rzecz Polskiej Macierzy Szkolnej cukierki, zabawki i t.p. Kioski, jak widzimy na naszem zdjęciu, cieszyły się wielkiem powodzeniem i były oblegane przez tłumy publiczności.

Źródło: Światowid nr 19 (40) - 09.05.1925, str.13

sobota, 2 maja 2009

Manifestacje pierwszomajowe w Warszawie

Szarża policji na Nowym Świecie, uniemożliwiająca komunistom antipaństwową demonstrację.

Ogólny widok pochodu P.P.S. ze sztandarami i tablicami z żądaniami partji.

Źródło: Światowid nr 19 (144) - 07.05.1927, str.17

wtorek, 28 kwietnia 2009

Budowa dróg w Abisynji

Z polecenia Mussoliniego przystąpiono w Abisynji przedewszystkiem do budowy dróg i mostów. Koloniści włoscy, znajdujący się obecnie w liczbie 120.000 w Abisynji, są nietylko zoboiwiązani do uprawy roli, ale przedewszystkiem używani do robót ziemnych. Na ukończeniu są już nowe drogi Asmara — Addis Abeba, Assab — Addis Abeba, Harar — Diredaua, itd. Na zdjęciu walcowanie jezdni w obszarze Laghi w Abisynji.

Źródło: Światowid nr 17 (663) - 24.04.1937, str.2

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Sport

Drużyna Klubu Sportowego „Garbarni" przed spotkaniem z „Wisłą" w Krakowie w dniu 20 b.m.

Fragment z zawodów „Garbarnia" — „Wisła" w Krakowie. Przed bramką „Garbarni"

Match piłki nożnej „Wacker" (Wiedeń) — „Cracovia". Zawody te zakończyły się zwycięstwem „Cracovii" w stosunku 1:0. Na zdjęciu pod bramką „Cracovii".

Drużyna Tow. Sportowego „Wisła". Na fotografji tej widzimy drużynę „Wisły" przed jej spotkaniem z „Garbarnią" w Krakowie, które zakończyło się jej zwycięstwem 3:1.

Ogólnopolskie zawody w podnoszeniu ciężarów. Dnia 21 b. m. odbyły się w Krakowie ogólnopolskie zawody w podnoszenia ciężarów, w których wzięło udział 102 zawodników. Na zdjęciu po lewej: Gestwicki, mistrz Polski w dźwiganiu ciężarów (waga półciężka) i Zagorzycki, wicemistrz.

Źródło: Światowid nr 16 (298) - 26.04.1930, str.16

środa, 22 kwietnia 2009

Z premjer teatralnych

Z Teatru Narodowego w Warszawie. Wystawiono tam ostatnio w nowej inscenizacji 5-cio aktową komedię Aleksandra hr. Fredry p. tyt. „Wielki człowiek do małych interesów". Zdjęcie nasze przedstawia scenę z aktu I, kiedy Dolski (p. Tadeusz Frenkiel) rozmawia z Anielą, siostrzenicą Jenialkiewicza (p. Gzylewska).

Z Teatru Letniego w Warszawie. Ostatnią nowością była tam 3-aktowa komedja Wincentego Rapackiego syna p.t. „Panna z dobrego domu". Podajemy tutaj scenę z aktu II, kiedy rozbawiona Hania, uchodząca za Ewelinę (p. Gorczyńska 1) wznosi toast na cześć gości pana domu, Tolka (p. Gielniewski 2), Luli (p. Szreniawa 3), Leosia (p. Kurnakowicza 4), Izydorka (p. Fertnera 5), Belli (p. Rożańska 6), Loli (p. Olska 7), Fifi (p. Grelichowska 8), tancerza (p. Skrzypkowski 9),Mary (p. Mielecka 10), tancerki (p. Czarnecka 11), Lucy (p. Zawadzka 12) i Wirskiego (p. Hnydzyński 13).

„Wielki człowiek do małych interesów". Tytułową rolę gra w tej komedji Fredry mistrz Mieczysław Frenkiel (1), w którego bogatym repertuarze Jenialkiewicz jest jedną z najwspanialszych kreacji. Razem z nim są na naszem zdjęciu z aktu 2. pp. Gzylewska (Aniela 2), Gawlikowski (jego totumfacki 3) i T. Frenkiel (Dolski 4).

„Turandot" w Poznaniu. Tamtejszy Teatr Polski wystawił ostatnio z niezwykłem powodzeniem znaną już z krakowskiej interpretacji baśń wschodnią Carlo Gozziego w przekładzie Zegadłowicza. Nasze zdjęcie przedstawia scenę między Kalafem (p. Godlewskim), a Turandot (p. Grabowską).

Źródło: Światowid nr 17 (194) - 21.04.1928, str.7

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Muzeum Policji Państwowej w Warszawie

Kurator i współzałożyciel Muzeum aspirant Zygmunt Gałka. Naprawo: złodziejskie nożyce do przecinania najgrubszych kłódek, na lewo: rak do przecinania kas pancernych.

Masywna kłódka, przecięta nożycami złodziejskiemi.

Płaskie naczynie używane do szmuglowania spirytusu przez granice.

Charakterystyczny kaftan, uszyty ze skóry, cały nabijany ostremi gwoździami, którego używał jeden z bandytów dla celów samoobrony.

Krótkie karabinki bandytów kresowych, którzy byli plagą naszych ziem wschodnich w latach 1921 do 1925. U dołu: noże, boksery i inne narzędzia mordu, znalezione przy zwłokach.

Źródło: Światowid nr 17 (350) - 25.04.1931, str.7

niedziela, 19 kwietnia 2009

Polska żąda kolonij

W ubiegłą niedzielę w całej Polsce odbyły się manifestacje, na których domagano się przyznania Polsce kolonij. Przez miasta przeciągały pochody propagandowe, urządzano wiece i uchwalano odpowiednie rezolucje. — Na zdjęciu pochód propagandowy młodzieży żeńskiej na Pl. Wolności w Poznaniu.

Źródło: Światowid nr 10 (714) - 16.04.1938, str.13

piątek, 17 kwietnia 2009

Wiosna, wiosna

U góry na lewo: Kasyno gry na Saskiej Kępie. O wyjeździe do Monte-Carlo ci młodzi panowie nawet nie myślą. Bo i poco jeździliby do dalekich krajów, kiedy na swojskiej Saskiej Kępie pod Warszawą można sobie urządzić czasem grę, równie emocjonującą.

U góry na prawo: Przyjemniej niż w dusznej sali szkolnej. Nie pytajmy tych chłopców, baraszkujących nad Wisłą pod Warszawą na „wagarach", czy ten dzień jest urzędowo wolnym od nauki szkolnej, czy też oni sami ponad głową p. ministra oświecenia publicznego udzielili sobie wakacji i... pozwolenia palenia papierosów.

Na lewo: Wiosenne wywczasy w Krakowie. Jak tylko wiosenne niebo i słońce zaczyna się uśmiechać, brzegi uregulowanej Rudawy pod Krakowem zaludniają się zwłaszcza w niedziele i święta, rzeszą biedaków, którzy, mieszkając przez cały tydzień w dusznych i wilgotnych suterenach, rozkoszują się świeżem powietrzem i nawet na tej wąziutkiej rzeczce z pełnem zadowoleniem płyną na maleńkich łódkach.

Źródło: Światowid nr 16 (89) - 17.04.1926, str.18

środa, 15 kwietnia 2009

Skrzydła na kulach

Znany konstruktor Borys von Loutzkoy z Berlina sporządził nowy model samolotu, który po ziemi porusza się nie na kołach, ale na miękkich gumowych kulach. Próby lądowania z tym nowym aparatem wypadły doskonale, nawet na nierównym terenie. Bardzo być może, że w niedługim czasie kule zastąpią zupełnie dawne koła. Na zdjęciu aparat von Loutzkoy'a, na prawo u góry jego portret.

Źródło: Światowid nr 16 (505) - 14.04.1934, str.5

wtorek, 14 kwietnia 2009

Wielkanoc w Spale.

Wielkanoc w Spale. P. Prezydent Rzpltej (x) wraz z Małżonką (1) przyjmuje dary wielkanocne od włościan na stopniach pałacu w Spale. — Na zdjęciu między innymi widoczni: radca M. Mościcki (2), kap. Bojanek (3) i kpt. Suszyński (4).

Żródło: Światowid nr 16 (298) - 26.04.1930, str.2

czwartek, 9 kwietnia 2009

Oj, te podatki!...

Na wyspie Quessant, leżącej u zachodniego wybrzeża Bretanji jest zwyczaj, że jeżeli mężczyzna nie ma pieniędzy na uiszczenie podatków gminnych, to wtedy należytość tę odrabia jego żona, tłukąc kamienie. Podobne udogodnienie wprowadzono niedawno i u nas, pozwalając zaległości podatkowe spłacać robocizną i dostawą szutru i kamieni, potrzebnych do budowy dróg. Niestety, jak dotąd, rezultat tych zarządzeń jest znikomy, i pomimo, że już od miesiąca mamy wiosenną pogodę, na drogach naszych panuje martwa cisza. Na zdjęciu wieśniaczki z wyspy Quessant, tłukące kamienie.

Żródło: Światowid nr 15 (504) - 07.04.1934, str.3

środa, 8 kwietnia 2009

Wśród ciżby ludzkiej na Kalwarji

Dwukrotnie w ciągu roku Kalwarja Zebrzydowska (woj. krakowskie) zaludnia się tłumem pątników, a to naprzód w okresie Wielkiego Tygodnia, a specjalnie Wielkiego Czwartku i Piątku, a potem dnia 13 sierpnia w święto Zaśnięcia Najśw Panny Marii. Na uroczystości te przybywa lud z najdalszych okolic, przeważnie jednak z Podkarpacia, Podhala, Górnego Śląska i ziemi Miechowskiej, Proszowskiej i z bliższych i dalszych okolic Krakowa. Pątnicy odbywają całą drogę pieszo, śpiewając pod kierunkiem przewodników pieśni pobożne. Każdą kompanję poprzedza człowiek, niosący krzyż. Większym kompanjom towarzyszą orkiestry. Pątnicy, którzy po raz pierwszy w życiu udają się na Kalwarję, przystrajają swoje głowy w zielone wieńce.
Panujący obecnie w całym świecie wszechwładny kryzys dał się i Kalwarji we znaki. Tego roku zjawiła się zaledwie jedna czwarta tych mas co zazwyczaj. Na wsi bowiem jest nędza i trudno o grosz. Na pójście zaś do Kalwarji trzeba mieć choć kilka złotych w kieszeni. Powtóre nie dopisała pogoda. Kilkustopniowy mróz i zadymka śnieżna odstraszyły ludzi. Szczególnie we Wielki Piątek śnieg sypał tak gęsty, że miało się wrażenie, że to nie Wielkanoc, tylko Boże Narodzenie, albo Matka Boska Gromniczna. W ślad za tłumami zjawili się także nadspodziewanie licznie złodzieje kieszonkowi z Lublina, Kielc, Katowic, Cieszyna, Krakowa itd. To też silne posterunki policyjne krążyły po dróżkach.
Ci, którzy mają sentyment dla starych tradycyj i dla folkloru, powinni choć raz w życiu pojechać na Kalwarję, a ujrzą widowisko ludowe, znacznie bardziej porywające w swojej pierwotności, aniżeli przedstawienia pasyjne w Oberammergau lub procesja w Sewilli.

Wśród szalejącej zadymki śnieżnej ostatni pątnicy opuszczają Kalwarję.

Jarmarczny przekupień, spiewający „Gorzkie Żale" od ucha do ucha.

Tłumy pątników przed klasztorem OO. Bernardynów w Kalwarji Zebrzydowskiej.

Źródło: Światowid nr 14 (399) - 02.04.1932, str.2

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Koepenikjada w Poznaniu

Koepenikjada w Poznaniu. W tych dniach dwóch bezrobotnych, przebrawszy się w mundury generała i majora, przybyli nocą do koszar 57-go p.p., gdzie zamierzali dokonać próbnego alarmu. Zasadnicza jednak nieznajomość prawideł wojskowych, jako też rażące braki w mundurach obu rzekomych oficerów spowodowały na tychmiastowe aresztowanie i zdemaskowanie obu oszustów, którymi okazali się Władysław Miara (generał) i Jan Kusiałek (major). Zdjęcie nasze przedstawia obu tych oficerów (!)

Źródło: Światowid nr 13 (295) - 05.04.1930, str.4

piątek, 3 kwietnia 2009

Marszałek Piłsudzki jako prelegent

Marszałek Piłsudzki jako prelegent. W sali Colosseum w Warszawie, Marszałek Piłsudzki wygłosił odczyt o władzach naczelnych wojska. Podczas przemówienia Marsz. na estradzie ustawiono mikrofon radiowy, tak że przemówienia prelegenta mogli słuchać wszyscy posiadacze aparatów radio w Polsce.

Żródło: Światowid nr 14 (87) - 03.04.1926, str.2

Jak widać, już wówczas popularna była alternatywna pisownia nazwiska Piłsudskiego...

środa, 1 kwietnia 2009

Kangurosłoń

Kangurosłoń. W ogrodzie zoologicznym Hagenbecka w Hamburgu udało się wyprodukować nowy okaz zwierzęcia, a mianowicie skrzyżowano kangura ze słoniem. Okaz ten budzi obecnie powszechną sensację i jest ulubieńcem publiczności.

Źródło: Światowid nr 14 (347) - 04.04.1930, str.10

wtorek, 31 marca 2009

Kurs przeszkolenia szoferów

Kurs przeszkolenia szoferów drogowych walców motorowych, odbyty w Chrzanowie w „Pierwszej Fabryce Lokomotyw w Polsce" Sp. Akc., która walce takie buduje i dostarcza w znacznej ilości przeważnie Wydziałom Powiatowym, Sejmikom i Instytucjom Komunalnym. Fotografja przedstawia szoferów wymienionych Instytucyj i walec motorowy nowoczesnej konstrukcji, krajowego wyrobu.

Źródło: Światowid nr 14 (243) - 30.03.1929, str.8

niedziela, 29 marca 2009

"Cuda" suchej kopalni w Borysławiu

Minęły tak zwane „złote czasy" borysławskie, kiedy to, jak mówiono, garściami zbierać można było pieniądze w tamtejszych sławnych błotach, Z dnia na dzień coraz mniejsze smugi dymów uchodzą z wież wiertniczych, zasłaniając nieboskłon, a coraz więcej kopalń z powodu wyczerpania żył ropnych zamyka swą działalność. Nowe wiercenia i poszukiwania ropy są ryzykowne i wymagają znacznego kapitału. Nie każdego stać na to.
Z faktem tym nie chcą się pogodzić mniejsi i więksi „bruttowcy", których kiesy są z tego powodu coraz mniejszemi dawkami dolarów zasilane. By wybrnąć z niekorzystnej dla siebie konjunktury, wpadają nieraz na rafinowane pomysły, dopuszczając się niebywałych manipulacyj oszukańczych, zakrojonych na olbrzymią skalę i świadczących o dużej inwencji przestępczej.
Na własnej skórze odczuło to niedawno jedno z największych przedsiębiorstw naftowo-przemysłowych, Sp. akc. „Galicja" w borysł. Zagłębiu naftowem.
Obejrzyjmy więc przebieg istotnie sensacyjnej afery, która ostatnio ujawniła się w Borysławiu i wywołała tam i w szerokiej okolicy olbrzymie wrażenie.

Ropa, która w tajemniczy sposób ulatniała się ze zbiorników...

Kierownictwo wyżej wspomnianej firmy zauważyło już w roku 1927 po raz pierwszy, systematyczne ulatnianie się drogocennego płynu z olbrzymich zbiorników „Galicji". Pomimo bacznej obserwacji", roztoczonej nad skomplikowanemi urządzeniami kopalnianemi, zagadki nie zdołano rozwiązać. Ropa uciekała, jakby się ulatniała...
Interpolowany kilkakrotnie odpowiedzialny za to kierownik tzw. tłoczni, Gottlieb Unterschutz, wykazywał zapiskami oraz licznikami zegarowemi, przez które każda kropla ropy musi przejść, zanim znajdzie się w zbiornikach, że wszystko jest w najlepszym gorządku. A tymczasem ropa wciąż znikała...
Nie było więc innej rady, jak zwrócić się do pomocy czynników śledczych, to jest do organów policji.

Policja przy pracy.

Z niezwykłą energją przystąpił borysławski komisarjat P.P., pozostający pod wytrawnym kierownictwem kom. Kornela Stejki, do żmudnych studjów nad rozwiązaniem tej niebylejakiej zagadki.
Już wstępne dochodzenia, prowadzone przez specjalistów w tej dziedzinie st. przodownika Flinta, st. posterunkowych Wojnowskiego i Lenarta, oraz przodowników służby śledczej Bafję i Kuczyńskiego, naprowadziły niespodziewanie na ślad olbrzymiej afery oszukańczej, niepamiętnej od szeregu lat w Zagłębiu borysławskiem.

Złotodajne kopalnie... wody.

Stwierdzono, że ośrodkiem całej afery była kopalnia „Maryna", będąca własnością znanego przemysłowca, Hermana Dienstaga. Kopalnia ta sprawiała mu wielki kłopot, polegający na tem, że była ona tak zw. „zagwożdżoną" czyli nie posiadającą w swoim otworze ani kropli ropy. Wody było tam natomiast pod dostatkiem. To też wydzierżawił ją znanemu w kołach naftowych Maurycemu Schutzmanowi, który niebawem okazał się istnym cudotwórcą.... Oto lotem błyskawicy rozeszła się po Zagłębiu wieść, że w „Marynie" odkryto niezmiernie obfitą, żyłę ropną, mogącą przez dłuższy czas nasycać kolosy zbiorników np. rafinerji „Galicji".
W czasie tym „Maryna", zawartym kontraktem z „Galicją", zobowiązała się dostarczać jej cennego płynu ropy — „póki zapas starczy". Ropa więc latami spływała do zbiorników „Galicji", tłoczona tamże specjalnie zbudowanemi rurociągami. Na skutek jednak poufnie otrzymanych informacyj, na tej właśnie „cudownej" kopalni spoczęło baczne oko władz śledczych. Przeprowadzone pewnego dnia ściślejsze obserwacje, spowodowały nagły wybuch bomby...
Co się bowiem okazało? Oto dna wszystkich trzech otworów kopalnianych zawierały wprawdzie płyn, ale był on najczystszą w świecie wodą. Jedynie cienka warstwa górna, dla pozoru nieznacznie pokryta była ropą.
Było to dziełem rodziny Schutzmanów: tatusia Zygmunta, oraz synów Maurycego, Henryka (główna sprężyna afery) i Izydora.

Tajemnicza wędrówka wody i ropy...

Labirynty mrocznej zagadki powoli zaczęły się rozjaśniać.
Ze zbiorników „Galicji", w kórych znajdowała się ropa, wydobyta z własnych kopalń, oraz nabywana w innych firmach, kierownik tłoczni „Galicji" Gottlieb Unterschutz, mniej cudownie, ale zato sprytnie zaopatrywał suche dna „Maryny" ropą (!!) ściągając ją specjalnemi rurociągami podziemnemi z pominięciem licznika, znajdującego się w tłoczni.
Ta sama ropa odbywała następnie już oficjalnie powrotną wędrówkę, z tą różnicą, że tym razem szła przez licznik, który następnie kontrolowany przez inżynierów, wykazywał zgodność z zapiskami w księgach, oraz wypłacanemi na tej podstawie sumami banknotów dolarowych, które nieustannie przez szereg lat ginęły w przytulnych kieszeniach rafinowanych „nafciarzy" Schutzmanów, godnych stanąć w rzędzie międzynarodowych aferzystów w najwyższym stylu.
Czasami na odmianę tłoczono do cierpliwych zbiorników zwyczajną wodę, która również wprawiała
w ruch licznik. Bocznym rurociągiem spuszczano ją następnie do potoku. Słowem „cuda" się mnożyły, a cierpliwy licznik zapisywał je na dobro pomysłowych Schutzmanów.

Sieć aferzystów rozgałęzia się..

Zdawało się, że z chwilą ujawnienia powyższych szczegółów skończy się praca władz śledczych. Był to jednak tylko prolog niesłychanie rozgałęzionej sieci aferzystów, wydobywających z suchego dna szeregu innych kopalń płyn ropny...
Akcja poczęła się szybko toczyć naprzód. Idąc po nitce do kłębka, władze policyjne znalazły się pewnego dnia w mieszkaniu niejakiego Oskara Rosenmana w Mrażnicy. Znaleziono tam ukrytą w łóżku żelazną kasetę, która przyniosła rewelacyjny materjał, będący cenną lampą dla rozjaśnienia tła afery.
Tajemnicza kasetka zawierała niemały skarb, bo 50.000 dolarów i kilka sztuk weksli z podpisami Leopolda Unikla. Sensację wywołał fakt, że do kasety... nikt nie chciał się przyznać. Zdołano jednak stwierdzić osobę właściciela, którym wreszcie okazał się właśnie kierownik tłoczni Gottlieb Unterschuz.
Kim jest Leopold Unikiel? Znany właściciel szeregu kopalń w Zagłębiu borysławskiem. Kopalnie „Kapela" I, II, III, „Ludwik", „Nadzieja", „Felicjan" i „Borysławski" są jego własnością. Pomimo, że żyły ropy w nich dawno były wyczerpane, kopalnie te wydały w roku 1930 tłoczni „Galicji" przeszło 50 wagonów ropy, jak obecnie ustalono, wyżej opisanym sposobem „cudownych" przewodów.

Polowanie na aferzystów.

Po ujawnieniu tych sensacyjnych szczegółów powstała zrozumiała panika wśród mniejszych i większych „przemysłowców" naftowych, z których codziennie po kilku ulatniało się z Zagłębia. Urządzono na nich formalne polowanie w Borysławiu, Drohobyczu, Stryju, Samborze, a nawet i Wiedniu. W nieubłaganej sieci policyjnej znalazło się wnet 12 głównych macherów, przeciwko którym sporządzono i odesłano do sądu okr. w Samborze doniesienie karne, obejmujące 300 arkuszy pisma maszynowego.
Za kratkami więć znaleźli się: Zygmunt, Maurycy, Henryk i Izydor Schutzmanowie, Dmytro Jakób, Izer Wilf, Gotlieb Unterschutz, Zenon i Stanisław Kolarz, Leopold Unikiel, Herman Sontag, Herman Dienstag i Matias Buchband.
Jeśli zajrzymy za kulisy afery, to ujrzymy głównego jej aktora, niemieckiego poddanego Gottlieba Unterschutza, którego karjera przypomina fantastyczny scenarjusz filmowy.
Człowiek to bowiem prosty, bez elementarnego wykształcenia, obdarzony jednak niebywałem sprytem i tupetem, był początkowo zwyczajnym dozorcą w kopalni „Galicji". Szybko zaawansował na tzw. odbiorcę ropy i doszedł do stanowiska kierownika tłoczni z płacą miesięczną około 3.000 miesięcznie. Drogą ujawnionych obecnie rzeczywiście rafinowanych manipulacji doszedł w krótkim czasie do majątku, wartającego obecnie około pół miljona złotych.
Sensacyjna ta sprawa nie dobiegła jeszcze końca. Niebawem usłyszymy dalsze z niej rewelacje, przyczem, jak wykazuje toczące się w dalszym ciągu śledztwo, liczba aresztowań powiększy się w trójnasób.
„Galicję" czeka jeszcze gwałtowna burza wewnętrzna z jej akcjonarjuszami z powodu poniesienia, przez nich strat, idących w miljony złotych.

Hen. Lip.

Żródło: Tajny Detektyw nr 12 - 05.04.1935, str.7-10

sobota, 28 marca 2009

Nowe hełmy Policji Państwowej

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zatwierdziło już wzory hełmów służbowych Policji Państwowej. Na naszem zdjęciu widać szeregowca (posterunkowego), przodownika i aspiranta P. P. uzbrojonych w nowe hełmy.

Żródło: Światowid nr 13 (34) - 28.03.1928, str.16

czwartek, 26 marca 2009

Egzotyczny władca

Egzotyczny władca. Im dalej na Wschód, tem ceremonjał dworski przedstawia się bardziej groteskowo. Oto n.p. jak sułtan państewka Maldives udaje się na oficjalną wizytę do gubernatora Ceylonu.

Żródło: Światowid nr 11 (293) - 22.03.1930, str.17

środa, 25 marca 2009

Granica która ożyje

Stacja graniczna polsko-litewska, Zawiasy, na linji kolejowej do Kowna. Na odcinku tym zamarła prawie od lat 20 komunikacja kolejowa, która dopiero obecnie zostanie przywrócona.

Przerwany na przestrzeni kilkunastu kilometrów tor kolejowy za Zawiasami. Rząd R.P. domagając się zaprowadzenia komunikacji pomiędzy Polską a Litwą zadokumentował swą wolę zaprowadzenia normalnych sąsiedzkich stosunków.

Źródło: Światowid nr 13 (711) - 26.03.1938, str.3

poniedziałek, 23 marca 2009

Skauci polscy u Mussoliniego

Skauci polscy u Mussoliniego. Naczelnik rządu italskiego przyjął u siebie przedstawioną mu przez radcę poselstwa polskiego dr. Guntera ekspedycję harcerzy polskich samochodem naokoło świata. Od lewej ku prawej stoją pp. Smosarski, Łada, kierownik ekspedycji, Benito Mussolini, Brettsznajder, Jeliński i dr. Gunter.

Źródło: Światowid nr 12 (137) - 19.03.1927, str.7

niedziela, 22 marca 2009

Przesilenie gabinetowe

Posiedzenie Sejmu w dniu 14 marca w czasie przemówienia p. premjera Bartla, oświadczającego, że cały rząd solidaryzuje się z pp. min. Prystorem i Czerwińskim. Na trybunie p. premjer Bartel (1), przewodniczący marsz. Daszyński (2), na prawo na drugim planie Rada ministrów. Siedzą (od ściany ku środkowi sali) pp. min. Zaleski, Kwiatkowski, Matakiewicz, w drugim rzędzie w tym samym porządku pp. min. Matuszewski, Dutkiewicz, Czerwiński, Prystor, za nimi stoi min. Kuhn, a w trzecim rzędzie trzeci siedzi p. min. Boerner.

P. poseł Róg (x) (Wyzwolenie), wygłaszający z trybuny protest Centrolewu przeciwko mowie p. premjera Bartla w Senacie.

P. poseł Żuławski (x) (P.P.S.C.K.W.), motywujący z trybuny wniosek o wyrażenie p. min. pracy i opieki społecznej Prystorowi wotum nieufności. Na ławach ministerialnych siedzi pierwszy od ściany p. premjer Bartel (xx).

P. min. spraw wewn. Józewski (1) opuszcza gmach sejm. w dn.14 bm. Obok p. poseł Kościałkowski (2).

P. prem. Bartel (x) opuszcza gmach sejm. w dn. 14 bm. po ogłoszeniu przerwy obiadowej.

P. min. kom. Kuhn (1) przy wyjściu z gmachu sejm. wdn. 14bm. wto-warzystwie nacz. Dobruckiego (2).

P. min. pr. i op. społ. Prystor (1) wychodzi z Sejmu z p. dyr. dep. pol. min. spr. wewn. płk. Stamirowskim (2).

Ostatnie posiedzenie Senatu przed wybuchem przesilenia gabinetowego. Przewodniczy obradom p. wicemarszałek Gliwic (1), na ławach ministerialnych p. minister skarbu Matuszewski (2), na trybunie p. senator Radomski (3).

P. min. spraw zagran. dr. August Zaleski przy wyjściu z gmachu sejmowego w dniu 14 b.m.

Źródło: Światowid nr 11 (293) - 22.03.1930, str.2

piątek, 20 marca 2009

Wystawa samochodowa w Berlinie

W Berlinie otwarto wystawę samochodową, w której bierze udział około 300 fabryk. Obrazuje ona dorobek przemysłu niemieckiego w dziedzinie budowy maszyn, który wypada naprawdę imponująco. Fabryki niemieckie produkują bowiem wozy od najbardziej luksusowych do najtańszych, dostępnych nawet dla urzędniczej kieszeni. Dość wspomnieć, że na wystawie są modele wozów kosztujących wszystkiego 1.225 mk., wyposażonych we wszystkie nowoczesne szykany i mogących śmiało konkurować z produkcją amerykańską i francuską. Przeważają karoserje aerodynamiczne, jako zmniejszające opór powietrza w szybkiej jeździe. Prawdziwy szał aerodynamiczny ogarnął fabrykantów, którzy wzorując się na Ameryce, starają się swoim wozom nadać kształt nowoczesny. Synchroniczna skrzynka biegów, „zawieszany motor", wolne koło, oliwne hamulce, łamane osie i bezszumne biegi, są wyposażeniem każdego lepszego wozu. W dziedzinie konstrukcyjnej zauważyć należy powrót do motorów cztero-cylindrowyeh, jako bezkonkurencyjnych przy wozach tanich. Bardzo wiele fabryk przeszło na napęd na przednie koła. Superbalony wyparły już prawie zupełnie dawne pneumatyki. A ogólne wrażenie? Widać, że cały świat motoryzuje się w zawrotnem tempie. Motor i dobra droga stały się bowiem wykładnikiem postępu...

Typowy nowoczesny wóz o karoserji aerodynamicznej.

Zmotoryzowana kuchnia polowa.

Dwupiętrowy autobus, o 45 miejscach, zwany „Zeppelinem drogowym".

Tani wóz „Framo", kosztujący 1225 mk.

Źródło: Światowid nr 12 (501) - 17.03.1934, str.15

środa, 18 marca 2009

Gawędy kresowe: Ludzie z przed stu laty

Ślepy lirnik z okolic Nowogródka.

Dziadulko J. Gulbinowicz z Wileńszczyzny, którego matka urodziła się za ostatniego króla polskiego.

Typ znachora kresowego

Źródło: Światowid nr 12 (397) - 19.03.1932, str.20

wtorek, 17 marca 2009

Udaremniony odczyt posła Bryla

Udaremniony odczyt posła Bryla. W ubiegłą niedzielę poseł Bryl, który niedawno wrócił z wycieczki do Rosji, zamierzał w warszawskim Cyrku wygłosić odczyt p.t. „Prawda o Sowietach". Przeciwko temu wystąpiły jednak koła narodowej młodzieży i przyszło do zaburzeń, którym kres położyła policja, zakazawszy z jednej strony odczytu, z drugiej zaś rozprószywszy demonstrantów, jak to nasze zdjęcie przedstawia.

Źródło: Światowid nr 12 (85) - 20.03.1926, str.13

niedziela, 15 marca 2009

Tysiąc i jeden kłopotów prezydenta Roosevelta

Prezydent Roosevelt podjął się gigantycznego zadania, mianowicie chce złamać kryzys i przyspieszyć powrót prosperity. Narazie jednak wszystko idzie jak z kamienia. Handel zamiera, konsumpcja wewnętrzna spada, bezrobocie prawie, że nie maleje. Dwanaście miljonów ludzi bierze zasiłki z funduszów publicznych, Europa nie płaci długów. Farmerzy przeklinają swój los, produkcja rolna bowiem nie opłaca się zupełnie. A jednak mimo wszystko, Roosevelt jest dobrej myśli. Wierzy, że przezwycięży wszystkie trudności i dlatego jadąc sankami, uśmiecha się z zadowoleniem.

Prezydent Roosevelt na przejażdżce sankami

Zrozpaczeni farmerzy pokazują przed budynkiem rządowym w St. Paul, swoje wychudłe bydło i konie.

Źródło: Światowid nr 11 (553) - 06.03.1935, str.3

sobota, 14 marca 2009

Kiermasz św. Kazimierza w Wilnie

Kiermasz św. Kazimierza w Wilnie. Dnia 4-go marca, jako w dniu św. Kazimierza, patrona Wilna - odbył się tam wielki doroczny kiermasz, tradycyjnie zwany „Kaziukiem". W kiermaszu tym biorą udział tysiączne rzesze ludności Wilna i okolic. Największym pokupem cieszą się obwarzanki, których dostarcza masowo miejscowość Smorgonie. — Na zdjęciu naszem mamy fragment tego kiermaszu na placu Łukiszki.

Źródło: Światowid nr 12 (241) - 16.03.1929, str.4

czwartek, 12 marca 2009

Eks-król grecki, wykraczający przeciw przepisom jazdy samochodowej.

Eks-król grecki, wykraczający przeciw przepisom jazdy samochodowej. W prefekturze policji w Bukareszcie zatrzymano przez pół godziny eks-króla greckiego Jerzego za nadmiernie szybką jazdę samochodem. Zdetronizowany król nietylko nie rozgniewał się o to, ale prosił króla rumuńskiego, by nagrodził medalem służbistego policjanta. Na naszem zdjęciu jest obok eks-króla — jego żona Elżbieta.

Źródło: Światowid nr 10 (31) - 07.03.1925, str.16

środa, 11 marca 2009

Pomnik bohaterskich żołnierzy japońskich

Trzej żołnierze japońscy Kitagawa, Sakue i Enoshita, którzy wysadzili w powietrze pozycję chińską, zgóry wiedząc, że stracą życie, doczekali się w niedługim czasie wspaniałego uczczenia ich bohaterskiego czynu. Oto zbudowano im w Tokio kamienny pomnik-grobowiec, przypominający ujęciem kompozycyjnem znaną grupę Rodinowską „Mieszczanie z Calais". Zdjęcie nasze przedstawia pracę przy ostatecznem wykończaniu pomnika, tuż przed jego odsłonięciem.

Źródło: Światowid nr 11 (500) - 10.03.1934, str.5

poniedziałek, 9 marca 2009

Z życia Polaków w Brazylji

Jeszcze przed wojną Brazylja stanowiła jedno z ognisk naszej zamorskiej emigracji. Obecnie, kiedy Stany Zjednoczone Am. Półn. w interesie „czystości rasy" ograniczyły europejską immigrację ściśle określonymi kontyngentami, wycbodźtwo polskie do Brazylji trwa w dalszym ciągu, mimo że w zmienionych warunkach politycznych ludność Polski nie potrzebuje już szukać chleba poza jej granicami, jak to było w czasie zaborów. Nie odstraszają emigrantów nawet trudne, niejednokrotnie bardzo trudne warunki bytowania, o których tylko od czasu do czasu dochodzą do kraju bardziej szczegółowe wiadomości. Działa tutaj bowiem niewątpliwie świadomość, że przybywszy do obcego kraju znajdzie się w nim już bądź co bądź swoich rodaków i nie utonie się wśród obcego żywiołu. To też o ile emigracja polska do Stanów Zjednoczonych, szczególnie w najnowszych czasach szybko podlega zasymilowaniu z miejscową ludnością i amerykanizuje się, to immigranci brazylijscy wydatniej utrzymują swoją odrębność narodową i religijną. Dzięki stosunkowo dość licznym księżom polskim, którzy służbę dla Boga łączą ze służbą dla Ojczyzny, Polacy brazylijscy pielęgnują starannie wyniesione z kraju tradycje narodowe i religijne i dzieci swoje w tym duchu wychowują. O ich łączności z Polską świadczy zresztą choćby ten fakt, że sami nieraz otrzymujemy od tamtejszych Polaków zdjęcia z ich życia. Tak jest i z załączonymi tutaj obrazkami, które ilustrują nietylko życie polskie w Brazylji jako takie, ale i ogólne warunki bytu w Brazylji, zwłaszcza w najliczniej przez Polaków skolonizowanym stanie Parana.

Kolonja Senador Corrcia (Parana). Na pierwszym planie szałasy dla nowoprzybyłych emigrantów polskich.

Kolonja Tamandaro w nadbrzeżnem paśmie górskiem Serra de Mar (Parana).

Wesele na kolonii Itaperussu. Drzewka na pierwszym planie to herva mate (miejscowy gatunek herbaty).

Oto jak podróżują nasi koloniści w Paranie.

Polscy koloniści, pracujący przy budowie gościńca do kolonji Cruz Machado (Parana).

Pierwsze domy na zakładającej się nowej kolonji polskiej Cruz Machado.

Źródło: Światowid nr 11 (188) - 10.03.1928, str.8