Z okazji Zaduszek podążyły do Warszawy całe tłumy żebraków z prowincji, aby ustawić się u bram cmentarza na Powązkach i na Bródnie i prosić "litosierne" serca o grosik. Przybyli więc ślepcy, chromi, głusi, kalecy bez rąk i bez nóg, niemowy i jąkały, spodziewając się dobrego żniwa. Ależ jakie rozczarowanie ich spotkało! Na polecenie władz administracyjnych policja państwowa przytrzymała wszystkich tych żebraków i odstawiła ich naprzód do kąpieliska przy ul. Spokojnej, a potem do specjalnie przygotowanego domu przy ul. Okopowej 59. Żebraków odwszono, ostrzyżono i ogolono, a potem odesłano do miejsca zamieszkania. Strach więc padł na dziadów. Niedobitki ich pouciekały ze stolicy i teraz można chodzić całemi godzinami po Warszawie, a nie zobaczy się żebraka. Ta akcja władz administracyjnych zasługuje ze wszechmiar na pochwałę, gdyż żebractwo było plagą Warszawy. Teraz kolej na inne miasta.
Źródło: Światowid nr 46 (535) - 11.11.1934, str.4
Źródło: Światowid nr 46 (535) - 11.11.1934, str.4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz