Straszna katastrofa lotnicza. Podczas pogrzebu pułk. pilota ś.p. Al. Serednickiego w Warszawie zderzyły się z sobą dwa aeroplany, skutkiem czego przyszło do straszliwej katastrofy, równocześnie zaś trzeci aparat zderzył się z innym, przyczem i tutaj skutki były opłakane. Zdjęcie nasze przedstawia jeden z obydwóch pierwszych aparatów, kierowany przez sierż Brzezinę, w kilka chwil po katastrofie.
Do katastrofy doszło 27 kwietnia 1926 r. Załogę widniejącego na pierwszym zdjęciu Poteza XV A2 o numerze 40.232 z 13 Eskadry Lotniczej stanowili sierż. pil. Wacław Brzezina oraz st. szer. mech. Wincenty Gromadzki - oboje zginęli w wypadku, samolot został odbudowany i wrócił do służby.
Do katastrofy doszło 27 kwietnia 1926 r. Załogę widniejącego na pierwszym zdjęciu Poteza XV A2 o numerze 40.232 z 13 Eskadry Lotniczej stanowili sierż. pil. Wacław Brzezina oraz st. szer. mech. Wincenty Gromadzki - oboje zginęli w wypadku, samolot został odbudowany i wrócił do służby.
Po katastrofie lotniczej w Warszawie. Zdjęcie nasze przedstawia starszego szeregowego 1 p. lotniczego Wacława Plewińskiego, mechanika aparatu, pilotowanego przez ś.p. pilota Brzezinę. P. Plewiński leczy się w szpitalu Ujazdowskim, a doglądająca go siostra szpitalna urozmaica mu czas "Światowidem".
Jak można odczytać na tabliczce, w łóżku leży st. szer. Wacław Szablewicz a nie Plewiński. Nie był on również członkiem załogi samolotu pilotowanego przez sierż. Brzezinę. Ot dziennikarska rzetelność. Commotio cerebri to po polsku wstrząs mózgu - Szablewicz wrócił do zdrowia, we wrześniu 1939 brał udział w walce jako pilot "Łosia" w 217 Eskadrze Bombowej, dalsze jego losy nie są mi znane.
1 komentarz:
Wacław Szablewicz (mój pradziadek) służył później w dywizjonie 306 i pozostał w Anglii do śmierci. Symboliczny grób (tablica) na cmentarzu w Rembertowie.
Prześlij komentarz