środa, 23 kwietnia 2008

Polski lot nad Atlantykiem

Współzawodnictwo międzynarodowe obejmuje wszystkie dziedziny spółczesnego życia. Żaden naród niechce nigdzie być nieobecnym, pamiętając o przysłowiu francuskiem, że "nieobecni nie mają racją". Jeżeli cieszymy się n.p. z naszych rekordów na międzynarodowych konkursach hippicznych i przypisujemy im duże znaczenie w ogólnej akcji propagandowej, to nic dziwnego, że i w zakresie najgigantyczniejszych przedsięwzięć współczesnych, w locie ponad Atlantykiem, nie chcemy być również nieobecnymi. Ubiegli nas wprawdzie pod tym względem już przedstawiciele innych narodowości, nie powiodło nam się przy pierwszej próbie, ale z tego nie wynika, by prób takich nie ponowić, co więcej trzeba je ponowić, oczywiście z wykorzystaniem doświadczeń przeszłości. Próbę taką podejmują w obecnej chwili pp. pilot Włodzimierz Klisz i kpt. Kowalczyk. Prymas ks. kardynał Hlond poświęcił już ten aparat "Polonja" na lotnisku Taliedo pod Mediolanem. Wyrażamy pewność, że "Polonja" poszybuje w przestworzach powietrza z Irlandji do Ameryki.

Lot Kowalczyka i Klisza planowany na 04.07.1929 a ciągle przesuwany ze względu na wadliwie działające silniki został odwołany po tym jak katastrofą zakończyła się podobna próba przelotu transatlantyckiego podjęta przez Idzikowskiego i Kubalę (13.07.1929). Samolot Caproni Ca.87 "Polonia" został zwrócony do wytwórni.

Źródło: Światowid nr 27 (256) - 29.06.1929, str 4

Brak komentarzy: