sobota, 24 maja 2008

Jedzie, jedzie na welocypedzie

Niebywałą sensację wywołał swego czasu w Europie wynalazek t. zw. welocypedu, który później przekształcił się powoli w rower. Wynaleziony w połowie XIX-go wieku przechodził liczne ewolucje i wreszcie około roku 1870 pojawił się na ulicach Anglji. Była to maszyna na dzisiejsze nasze gusty mocno dziwaczna. Z przodu znajdowało się olbrzymie koło z pedałami a koło tylne było karykaturalnie małe. Wejście na tego rodzaju maszynę było nielada sztuką, a w razie przewrócenia się można się było rozbić w kawałki. Oczywiście szybkość welocypedu była śmieszna w porównaniu z dzisiejszą szybkością zgrabnego i lekkiego roweru. Niejednokrotnie welocypedy można oglądać jeszcze na rozmaitych biegach kolarskich, które przedstawiają historję rozwoju kolarstwa. Ciekawy jest jednak fakt, że są jeszcze amatorzy welocypedu, którzy ani rusz nie chcą go zdradzić na rzecz nowoczesnego roweru. Jest taki Anglik w Londynie, który codziennie rano wyjeżdża, jak przed 60-ciu laty, na swoim welocypedzie i paraduje po ulicach. Amatorką welocypedu jest również pewna artystka paryska. Oczywiście w porze większego ruchu tego rodzaju spacer byłby niemożliwością.

Źródło: Światowid nr 22 (511) - 26.05.1934, str. 10

Brak komentarzy: