W tych dniach na pokładzie okrętu "La Martiniere" odpłynąlo z Francji do Gujany 350 zbrodniarzy, do których dołączono jeszcze transport 300 skazańców z Algeru. Warunki, w jakich żyją skazańcy w Gujanie są bardzo ciężkie, toteż wielu ich pada ofiarą zabójczego klimatu, a przedewszystkiem żółtej febry. Czasami przychodzi do buntów, które są jednak bezlitośnie tłumione. Bywały wypadki, że więźniowie zdołali zbiec z Gujany, przeważna jednak ich część, wyponiewierawszy się w dźungli, gdzie śmierć na nich czyhała na każdym kroku, wracała skruszona do swoich zajęć. Niejednokrotnie we Francji podnosiły się głosy, aby zaprzestać deportacyj więźniów ze względów humanitarnych, nie znalazły one jednak posłuchu w sferach miarodajnych. Próbowała interwenjować także Liga Międzynarodowa Praw Człowieka, ale bezskutecznie. Po staremu jadą więc zbrodniarze do Gujany, aby przeważnie nigdy już nie wrócić do kraju...
Źródło: Światowid nr 49 (591) - 07.12.1935, str.12
Źródło: Światowid nr 49 (591) - 07.12.1935, str.12
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz